Gdyby nie cierpliwa wytrwałość skrybów przepisujących księgi, nie mielibyśmy dziś Pisma Świętego. Czasem drobiazgi bardziej niż wielkie akcje przyczyniają się do zbawienia świata.
Dobre, już prawie dojrzałe – stwierdził Bronek rozgryzając kilka właśnie zerwanych z drzewa ledwo żółtych czereśni. Skosztuj – zachęcał mnie Marian. Pomyślałem sobie, że moim kolegom odbiło, skoro wtranżalają niedojrzałe owoce i jeszcze zachwalają ich smak. Wystarczyłoby przecież poczekać parę dni, żeby zrobiły się naprawdę słodkie. Bali się że zjedzą je szpaki albo złodzieje? Taka możliwość istniała. Ale czemu zagryzali je jeszcze całkiem zielonym i wykrzywiającym gębę agrestem?
Wrzucone w ziemię nasiona nie wykiełkują, dopóki nie przyjdzie na nie czas. Owoc będzie kwaśny, dopóki nie dojrzeje. Wyciągnięte zbyt szybko z pieca ciasto będzie zakalcem. Niby wiadomo. Ale gdy w grę wchodzą sprawy nie tak oczywiste istnieje pokusa, by efektów żądać zaraz, natychmiast. Bo ja tak chcę.
Tak bywa w wychowaniu. Dlaczego wymagać od dziewięciolatki, by zachowywała się jak dorosła kobieta? Skąd pomysł, że piętnastolatek może być odpowiedzialny, jakby miał lat dwadzieścia? Wszystko ma swój czas. Trzeba pozwolić, by kwiat był najpierw pąkiem, a młody człowiek nieopierzeńcem. Przecież wyrośnie, dojrzeje. Na pewno. Byle coś go nie wykrzywiło albo nie zatrzymał się w rozwoju…
Tak bywa w prowadzeniu strony internetowej. Prawda, gdy oglądalność nie wzrasta trzeba się zastanowić, czy nie popełniło się błędu. Ważniejsze jednak od pogoni za sensacją jest wtedy cierpliwe budowanie pozycji. Bo sensacja z czasem się przeje. A wizerunek solidnej, rzetelnej strony zostaje.
Tak bywa w duszpasterstwie młodzieży. Nie wystarczy stanąć na ambonie i wygłosić uczoną prelekcję. Jedna czy druga akcja to za mało. Trzeba mozolnej, rzetelnej pracy. Trzeba godzin straconych na zwykłym byciu z młodymi i rozmów o sprawach zupełnie błahych. Tak z czasem rośnie autorytet. Wtedy powiedzenie „Bóg Cię kocha”, brzmi wiarygodnie, a „nawróć się” jest do przyjęcia. Czy konieczne jest dodanie, że prowadzenie dorosłych, którzy przecież już wszystko wiedzą, wymaga jeszcze większej cierpliwości?
Kiedy nie mam wpływu na to, co się dzieje albo mój wpływ jest iluzoryczny, pozostaje czekać i cierpliwie robić swoje. Nawet jeśli to boli i cierpię (cóż za podobieństwo ze słowem cierpliwość). Nie znaczy to, że przyszłość przyniesie realizacje planów czy marzeń. Może się zdarzyć, że sprawy przybiorą zupełnie inny obrót niż oczekiwałem. Cokolwiek jednak się wydarzy, będzie dobrze. Wszak wiem, że jestem w ręku Boga.
Bo cierpliwość, ta będąca owocem działania Ducha Świętego, rodzi się ze świadomości, że nade mną i nad moimi pomysłami jest jeszcze Bóg. Ten który jest i Panem i Zbawicielem świata i który chce dla nas wszystkich jak najlepiej. Nie wszystko zależy od moich wysiłków. Ostatecznie to On ma najwięcej do powiedzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |