Wielkanoc 2012 na wiara.pl
„Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik…” Czyli grób był w ogrodzie, bo inaczej jak można było domyślać się w Przechodniu ogrodnika. Skała i żyzna gleba. Grób i rodzące owoce drzewa. Jakże nie przywoływać w takiej scenerii przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym czy latorośli i winnym krzewie. Jakże nie myśleć o Tym, który przyszedł po to, „byśmy życie mieli i mieli je w obfitości.” Nie ma obfitości bez plonu. Stokrotnego, sześćdziesięciokrotnego i czterdziestokrotnego.
Więc stajemy z właścicielem ogrodu obok nieurodzajnej figi i słyszymy prośbę ogrodnika. ”Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć.”
Minął rok. Figa, w międzyczasie została ogrzana słońcem miłości, podlana wodą miłosierdzia i nawieziona drogocenną Krwią Chrystusa, Baranka bez skazy. Ogrodnik wrócił, choć uznano go za straconego i szuka owoców. A może inaczej. Wstał z grobu, by posadzona na skale figa mogła zaowocować. Tak… Najpierw ogień i balsam, a potem biała szata. Nie ma szaty bez ognia i balsamu. Nie ma życia bez śmierci, owocującej figi bez grobu. Jedno do drugiego przypisane. Jedno z drugim złączone węzłem nierozerwalnym. Jak Głowa do Ciała. Jak latorośl do winnego krzewu. Jak Wskrzeszony do Tego, który Go wskrzesił.
Owoce. Plon stokrotny. Wiara, nadzieja i miłość? – Z pewnością! Błogosławieństwa? – Także! Głodnych nakarmić, spragnionych napoić…? Jeszcze bardziej! Stokroć więcej otrzyma i życie wieczne odziedziczy? – Tym bardziej! Czego jeszcze Ogrodnik oczekiwać może?
„Mając bowiem pierwsze dary Ducha, przez którego wskrzesiłeś z martwych Jezusa, spodziewamy się wiekuistego udziału w misterium paschalnym.” Jakie to dary? „Miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22-23). Pięćdziesiątnicę, wylanie żaru ognia i powiew wichru, poprzedzają pierwsze dary Ducha, który wskrzesił Jezusa. To one – jak można je nazwać – dary codzienności, przygotowują na przyjęcie już nie darów Ducha, ale samego Ducha.
Wracamy zatem do ogrodu. „Drzewo figowe wydało zalążki owoców.” Ogrodnik rozmawia z Marią. „Nie zatrzymuj Mnie… Powiedz uczniom, niech idą do Galilei.” Zmartwychwstanie niczego nie kończy. Wszystko zaczyna. Zalążek otrzymuje szansę stania się dojrzałym owocem. Niech idzie… Wzwyż, w głąb, w szerz. Niech staje się ciężarem i jakością. Niech przykuwa oko i zachwyca. Niech przygodnego przechodnia zachęca, by wyciągnął rękę i zakosztował.
Mając pierwsze dary Ducha niech idzie. To nic, że po drodze Inny przepasze go i poprowadzi dokąd nie chce. Bo to będzie miejsce, gdzie zalążek stanie się dojrzałą figą, a wrzucona do kadzi kiść winogrona, wybornym winem – już nie pierwszym, ale najdoskonalszym owocem Ducha, który wskrzesił Jezusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |