Uczynek miłosierdzia – podróżnych w dom przyjąć – nie może ograniczać się tylko do tych, którzy udają się do nas w odwiedziny. To ma być przyjęcie każdego człowieka, który z różnych względów opuścił swój dom. Człowiek Biblii miał bardzo mocno zakorzenioną świadomość, że tak naprawdę on sam, mając dom i swoje miejsce na ziemi, jest wędrowcem, jest w podróży.
W Nowym Testamencie też znaleźć można przykłady gościnnego przyjmowania podróżnych: „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1,39-42); „W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług” (Łk 10,38-40a). Jezus był zapraszany przez faryzeuszów i uczonych w Piśmie (zob. Łk 11,37). Jednak tylko ci, którzy zdecydowali się szczerym sercem ugościć Jezusa, przemieniali swoje życie: „Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»” (Łk 19,5-10); „Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy” (Łk 24,28-33a).
Chrześcijanin, starając się wypełniać ten uczynek miłosierdzia, powinien pamiętać o bardzo ważnym Gościu, który „przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,11). A ponieważ, jak mówił Apostoł Paweł, każdy człowiek jest „świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w nim” (1 Kor 3,16), dlatego Apostołowie nawoływali do gościnności wobec bliźnich: „Niech trwa braterska miłość. Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,1-2); „Okazujcie sobie wzajemną gościnność bez szemrania!” (1 P 4,9); „Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności!” (Rz 12,13). Gościnność traktowano jako ważną powinność, którą każdy chrześcijanin powinien spełniać: „Biskup bowiem winien być, jako włodarz Boży, człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym” (Tt 1,7-8); „Do spisu należy wciągać taką wdowę, która ma co najmniej lat sześćdziesiąt, była żoną jednego męża, ma za sobą świadectwo o [takich] dobrych czynach: że dzieci wychowała, że była gościnna, że obmyła nogi świętych, że zasmuconym przyszła z pomocą, że pilnie brała udział we wszelkim dobrym dziele” (1 Tm 5,9-10); „Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania” (1 Tm 3,2).
Jezus sam okazywał człowiekowi swoją gościnność, gdy zapewniał: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14,2).
Natomiast sprzeniewierzenie się gościnności było bardzo surowo osądzane: Sodoma i Gomora zostały doszczętnie zniszczone (Rdz 19,23-25); mieszkańcy Gibea, którzy również skrzywdzili podróżnych, zostali osądzeni przez pozostałe plemiona i zabici (Sdz 19,22-20,48). Brak gościnności traktowany był jako jedna z najgorszych wad: „A i kary przychodziły na grzeszników nie bez uprzednich znaków - gwałtownych piorunów. Słusznie cierpieli za swe własne złości, bo żywili ku gościom najgorszą nienawiść. Tamci nie przyjęli przybyszów nieznanych, ci wzięli w niewolę dobroczynnych gości. I nie tylko to: tamci zasłużą na wzgląd niejaki, bo nieradzi przyjmowali obcych, ci zaś przyjąwszy z uroczystościami i już do swoich praw dopuściwszy, utrapili trudami okropnymi” (Mdr 19,13-16); „Napisałem kilka słów do gminy, lecz Diotrefes, który pragnie być pierwszym wśród nich, nie przyjmuje nas. Dlatego, gdy przybędę, upomnę go za jego wystąpienia i złośliwe wypowiedzi przeciwko nam. A nadto, jakby mu jeszcze było tego za mało, odmawia on udzielania gościny braciom, a tym, którzy chcą to czynić, zabrania, a nawet wyklucza ich z Kościoła” (3 J 1,9-10).
Pełniąc ten uczynek miłosierdzia pamiętajmy, że wraz z obcym przychodzi Boże błogosławieństwo: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |