Sześć homilii
Piotr Blachowski
A może po postu pomilczeć? Odrzucić złe słowa, złe gesty, złe myśli? Bo przychodzi do nas i nastaje w nas taki czas, kiedy zaczynamy odczuwać te wszystkie złe sprawy, a krótkie dni i chłód potęgują nasze doznania. Szukamy instynktownie czegoś, co by nas pobudziło, co pozwoliłoby nam być pełnymi werwy i gotowymi do działania, a zarazem radosnymi. Czegoś, co mogłoby nas odnowić i zaszczepić w nas nadzieję i siłę. Nie chodzi tu jednak ani o depresję jesienną, ani o chandrę.
Adwent to radosny czas oczekiwania na dzień Bożego Narodzenia. Tylko Bóg wie dokładnie, ile jeszcze pozostało przed nami Adwentów. Czy każdy z dotychczas przeżytych stał się dla nas zaczynem nowego życia, zaowocował wzrostem wiary, nadziei, miłości? Na to pytanie każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Dlatego dobrze by było usiąść i pomilczeć, przeanalizować wszystko, co wokół nas się dzieje i zastanowić się nad naszym dalszym bytem. I niezależnie od tego, jak odpowiedź będzie brzmiała, wszyscy przecież chcemy otrzymać kolejną szansę dobrego przeżycia Adwentu.
Prorok Izajasz mówi nam: „Tyś, Panie, naszym Ojcem, "Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne. … Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.” (Iz 63,16c;64,7). Skoro mamy Odkupiciela, którego przyjście będziemy świętować za cztery tygodnie, to powinniśmy wykorzystać czas oczekiwania na przygotowanie.
W tym właśnie przygotowaniu wspomaga nas Słowo wysłuchiwane podczas liturgii Słowa przez cały czas Adwentu. Od nas zależy, co zapamiętamy i co wprowadzimy w czyn. To przecież do nas św. Paweł mówi: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa.” (1 Kor 1,4-7). Wzbogaceni jesteśmy we wszystko, ale musimy popracować nad sobą, by łaska wydała widoczne owoce.
Dlatego też w Ewangelii na dzisiejszy dzień słyszymy o potrzebie czujności, o potrzebie czuwania, co jednocześnie rozumiane powinno być jako gotowość na Paruzję. Ewangeliczne słowa o czuwaniu trafiają w samo sedno problemu przygotowania. Słysząc o potrzebie czujności, o potrzebie czuwania, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że słowa te dotyczą naszej gotowości na ponowne przyjście Pana, na Paruzję. „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących.” (Mk 13,35-36). Mamy być gotowi zawsze i w każdej chwili, abyśmy na polecenie „Czuwajcie” mogli odpowiedzieć zgodnie z prawdą: czuwamy, jesteśmy gotowi. Jednak nasza odpowiedź będzie prawdziwa dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że gotowość nie powinna wypływać z poczucia obowiązku, lecz przede wszystkim z miłości, nadziei, tęsknoty, oczekiwania. Musimy sobie sami odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy gotowi pomilczeć na ten temat?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |