Sześć homilii
Ks. Artur Stopka
Idę ulicą polskiej miejscowości. Patrzę na twarze. Zmęczone. Skwaszone. Smutne. Nawet wściekłe. I nagle patrzę - idzie ktoś uśmiechnięty. Tak sam z siebie. Nie dlatego, że tak mu kazał pracodawca. Nie dlatego, że tego wymaga zawodowa uprzejmość. Nie z wyrachowania. Nie dlatego, że zrobił komuś krzywdę. Idzie i się cieszy. To niezbyt częste zjawisko, dlatego wszyscy za tą uśmiechniętą osobą oglądają się. A niektórzy próbują odpowiedzieć uśmiechem.
Pewien ksiądz podczas kazania mówił niedawno: „Gdyby ludzie wiedzieli, jak Pan Bóg ich kocha, płakaliby ze szczęścia”. Jeden z wiernych wychodząc z kościoła mruczał „A nie mogliby się uśmiechać ze szczęścia?”.
Święty Augustyn powiedział, że smutny święty, to żaden święty. Ale mało kto rozumie jego powiedzenie. Często lansuje się smutny model chrześcijaństwa. Radość traktuje się nieufnie i podejrzliwie. Jeśli ktoś jest uśmiechnięty, zaraz przypisuje mu się płytkie zadowolenie, powierzchowność w traktowaniu świata, lekceważenie cierpienia innych itp. Do rzadkości należą przedstawienia Chrystusa uśmiechniętego. Za to frasobliwych, cierpiących - tysiące. Czy to znaczy, że
Jezus się nie cieszył? Że na Jego twarzy nie gościł uśmiech?
Przecież wzywał do radości. „Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie” - mówił na zakończenie Ośmiu Błogosławieństw. Wraz z dobrym pasterzem mówił: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. „Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” - przypominał, gdy rozsyłał uczniów.
Nasz Bóg nie jest wrogiem radości. Sam umie się cieszyć i chce, aby ludzie się radowali. Prorok Izajasz zapowiadał, że wraz z przyjściem samego Boga nastanie radość. „Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. I odkupieni przez Pana powrócą. Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzy. Osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie”.
Święty Franciszek modlił się, abyśmy nieśli radość tam, gdzie panuje smutek. Uważał, że powołaniem chrześcijanina jest między innymi niesienie ludziom radości. Prawdziwej, głębokiej radości.
Skąd ją wziąć? Jest tylko jedno źródło. Sam Bóg. Pewność, że On się o mnie troszczy. Św. Jan Chrzciciel szukał radości, gdy pytał Jezusa: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. W odpowiedzi Chrystus pokazał, że właśnie realizuje się proroctwo Izajasza. Dokładnie to, które mówi o radości.
Jan Chrzciciel chciał pewności. Tej, którą daje wiara.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |