Osiem homilii
ks. Leszek Smoliński
Czy jest coś, co nas cieszy i sprawia nam radość w życiu codziennym? Z pewnością na tak postawione pytanie znajdziemy wiele odpowiedzi. Wśród najczęstszych pojawią się: dobre zdrowie, samopoczucie, sukces, awans, podwyżka w pracy. Jeśli ktoś patrzy dalej, cieszy się ze zdobywania wiedzy, tworzenia i zdobywania nowych doświadczeń czy tworzenia dobrych dzieł. Najbardziej jednak cieszy drugi człowiek i odwzajemniona miłość, która przemienia świat w nas i wokół nas.
W trzecią niedzielę Adwentu słowo Boże wzywa nas: „Raduj się, duszo, w Bogu, Zbawcy moim”. Powodem radości jest więc osoba Boga, która stanowi źródło radości. W epoce ludzi rozrywkowych, którzy chcą sprowadzić codzienność do rzeczywistości lekkiej, łatwej i przyjemnej, banalnie prosto można pomylić prawdziwą radość z kryjącą się pod maską płytką wesołością, zabawą czy dobrym humorem. Św. Franciszek z Asyżu uczył, że prawdziwa radość, aby się ukazać, nie potrzebuje pustego śmiechu. Jest natomiast owocem Ducha Świętego, który pochodzi z czystości serca i zdobywa się ją przez pobożną modlitwę. Owoc Ducha widoczny w życiu wierzącego w obfitości jest znakiem jego bogatego, duchowego życia, najlepszym świadectwem uwiarygodniającym przynależność do Jezusa Chrystusa, żywym wyznaniem wiary.
Radość, o której Biblia mówi aż 454 razy, może gościć zarówno w sercach zdrowych i silnych, cieszących się życiowymi sukcesami i dostatkiem, jak też słabych, chorych i ubogich materialnie. Bóg pozwala nam odkrywać prawdziwą radość każdego dnia. Benedykt XVI zauważa: „Każdy dzień pełen jest niezliczonych prostych radości, które są darem Pana (…) Istnieją piękne chwile życia rodzinnego, wspólnej przyjaźni, odkrycia swoich talentów i sukcesów, uznania ze strony innych, zdolności wyrażania siebie i świadomości, że jesteśmy rozumiani, że jesteśmy użyteczni dla innych. Jest też radość z powodu uczenia się nowych rzeczy, odkrycia nowych wymiarów dzięki podróżom i spotkaniom, możliwości czynienia planów na przyszłość. Także doświadczenie czytania dzieła literackiego, podziwiania arcydzieła sztuki, słuchania i grania muzyki lub zobaczenia filmu może w nas budzić prawdziwą radość”.
Radość rodzi: gorliwość i troskliwość, nastawienie i gotowość duszy i ciała do pełnienia z duchem wszelkiego dobra, a więc miłosierdzie wobec innych. A „hojnego dawcę miłuje Bóg”. Ta prawdziwa radość doprowadzona do doskonałości streszcza się w zwycięstwie miłości i wierności Jezusowi Chrystusowi przez znoszenie cierpień z miłości do Niego. Radość chrześcijańska nie tylko nie wyklucza cierpienia, ale często nim się karmi. Ta radość nie jest jednak zagwarantowana nikomu raz na zawsze. Chcąc ją zachować, trzeba nieustannego ożywienia i prośby do Boga o wsparcie. Modlitwa nie może być więc wydarzeniem sporadycznym, musi towarzyszyć nam stale. Chodzi o przeżywanie codzienności w duchu modlitwy, by w każdym swoim życiowym położeniu dostrzegać obecność Boga i być wdzięcznym, wyśpiewując wraz z Maryją i całym Kościołem radosny hymn „Magnificat”, włączając w niego dziękczynienie za osobiste dary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |