Siedem homilii
Tomasz Dostatni OP
Miejsce kłótni. Lud Izraela wyprowadzony przez Mojżesza z Egiptu zaczął powoli tracić pamięć. Pustynna wędrówka zaczynała doskwierać. Izraelici poczęli szemrać przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Zaczynali narzekać, wspominając, jak dobrze było w Egipcie. Ale najważniejsze, że odczuwali pragnienie. Woda na pustyni jest absolutnie niezbędna do życia. Pomimo znaku wytryśnięcia wody ze skały, Izraelici zaczęli stawiać, również mające dla nich samych niebezpieczne konsekwencje, pytania. „Czy też Pan jest rzeczywiście w pośrodku nas, czy nie?” Zupełnie nie zauważyli, że woda płynąca ze skały zaspokaja nie tylko fizyczne pragnienia. Woda ta była znakiem obecności Tego, który ich suchą nogą przeprowadził przez Morze Czerwone. Oni tego nie widzieli, a może nie chcieli zobaczyć.
Miejsce kłótni, miejsce Massa i Meriba, na wieki trafiło do Biblii jako znak braku zaufania człowieka do Boga. „Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła”.
Woda żywa. Jest to jedna z wielkich ewangelicznych przypowieści. Jezus rozmawia z kobietą. Żyd prosi o wodę Samarytankę. Już zostały przekroczone nieprzekraczalne kulturowe granice, wyznaczone przez semickie narody. Prośba zamienia się w rozmowę. Jezus w odpowiedzi wypowiada znamienne słowa: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. Któż z nas po takiej odpowiedzi nie wypowiedziałby tych samych słów co Samarytanka: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. W jakimś sensie w pragnieniu owej kobiety zawiera się i nasze pragnienie Boga, On był dla nas wypełnieniem wszystkich oczekiwań. A woda żywa to przecież sam Chrystus. Woda – symbol chrztu, obmycia, odrodzenia. Woda – symbol życia, w Chrystusie, na wieczność.
Jest jeszcze druga część tej rozmowy. Gdy Chrystus zaczyna mówić o oddawaniu czci Ojcu, o tym, że prawdziwi czciciele będą się modlili „w duchu i prawdzie”, Samarytanka wykazuje duże zrozumienie, odpowiadając: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Ta rozmowa ma w sobie coś urzekająco osobistego. Słowa Chrystusa to jeszcze podkreślają: „Ja Nim jestem, który z tobą mówię”.
Takie osobiste spotkanie, zabarwione – jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – mistyką, musi mieć miejsce i w naszym życiu. Bez osobistego spotkania Boga Żywego nasze chrześcijaństwo będzie tylko pustym zwyczajem, martwą tradycją. A jeżeli fundamentem mojej wiary jest osobiste przyjęcie Chrystusa, to codzienność, nawet gdyby była najbardziej banalna, nigdy nie będzie zła ani smutna, bo przeżywana z Chrystusem zyskuje nowy sens. Chrystus jest znakiem nadziei i jako taki ukazał się Samarytance, która potrafiła to dostrzec i – jak słyszymy – jej słowa stały się fundamentem żywej wiary dla innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |