Garść uwag do czytań święta św. Jana Apostoła z cyklu "Biblijne konteksty".
Niesamowita postać. Syn Zebedeusza i Marii. Wśród Apostołów – zapewne najmłodszy. Niemal dzieciak, powołany, gdy młodzi przeżywają burze i dokonują ważnych wyborów. I to jako jeden z pierwszych, razem z Andrzejem, a przed Piotrem i swoim bratem, Jakubem. Umiłowany uczeń, świadek – razem z Piotrem i Jakubem – najważniejszych wydarzeń z życia Jezusa, jak przemienienie Jezusa na Taborze (wysokiej górze), jak wskrzeszenie córki Jaira; blisko Jezusa podczas ostatniej wieczerzy, blisko podczas aresztowania; jako jeden z dwóch poszedł za aresztowanym Jezusem i jedyny – przynajmniej o innych nic nie wiemy – który stał pod Jego krzyżem. Usłyszał wtedy – „oto Syn Twój, oto Matka Twoja”. A potem razem z Piotrem pobiegł do pustego grobu. Wszedł i uwierzył – jak sam napisał. Potem.... Potem z Piotrem mężnie staje w obronie sprawy. Jeden z filarów pierwotnego Kościoła w Jerozolimie. A jeszcze później podpora Kościoła w Azji Mniejszej, prześladowany, ale nie zabity, Umiera jako starzec. Niemal całe życie z Chrystusem i dla Chrystusa. Choć pewnie zawsze mądry, z czasem dojrzewał. Pisze Apokalipsę, potem Ewangelię. W tej zapewne kolejności. Zwłaszcza to drugie dzieło godne starca, który nie myśli już liniowo: który patrzy szeroko dostrzegając wiele aspektów tych samych spraw. Prawdziwy mędrzec....
Kiedy wybierałem go przy bierzmowaniu na patrona inspirował mnie jego młody wiek, w którym musiał podjąć tak odpowiedzialne zadanie. Gdy mocno się już posunąłem w latach, zachwyca mnie sposób, w jaki myśli: ciągle w sposób niby prosty komunikując niezwykle głębokie myśli. Z głębokim przeświadczeniem: muszę dać świadectwo; no bo jeśli nie ja, to kto? Przecież inni oglądają już Jezusa twarzą w twarz; tylko ja jeszcze we wspomnieniach i wizjach. Na to przecież Pan mnie na tak długo pozostawił....
1. Pierwsze czytanie 1 J 1,1-4
To początek Pierwszego listu św. Jana. Ujawniający motywy, dla których Jan go pisze. Czytając go ma się wrażenie, że serce Jana się przelewa i nie potrafi nie mówić o tym, co widział i słyszał; chciałby, żeby w potoku miłości Bożej, którą niezdarnie usiłuje ubrać w słowa, mogli się skapać bez wyjątku wszyscy....
To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.
Przepiękne. Słabo nadające się do „liniowego” komentowania, bo przecież takie w takim wypadku wszystko psuje. Ale żeby nie zostawić bez komentarza – parę myśli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |