Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Uruchamianie procesów. Wokół Orędzia Franciszka na Wielki Post 2022. (3)
Wracamy do obrazu sprzed tygodnia. Żniwa. Zanim rolnik zbierze plon najpierw przygotowuje glebę, zasiewa, pielęgnuje, czeka… W międzyczasie potrzebuje daru z nieba. Czyli deszczu, odpowiedniej temperatury, warunków od niego niezależnych. Wszystko razem składa się na proces wegetacji i wzrostu.
Nie inaczej jest ze wspólnotą Kościoła. Franciszek, pytany w pięćdziesiątą rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II o jego owoce, odpowiedział: „jesteśmy w połowie drogi”. Powołał się na historyków. My możemy odwołać się do bogatego doświadczenia minionych wieków.
Gdy święty Benedykt opuścił pustelnię i założył pierwszy klasztor nic nie zapowiadało rewolucji. Ani – tym bardziej – czegoś, co miało w zdecydowany sposób odmienić Europę, właśnie wkraczającą w średniowiecze. Upłynęły wieki zanim zasada: ora et labora, módl się i pracuj, ukształtowała duchowe i materialne oblicze kontynentu. Były po drodze takie, które dziś nazywamy saecula obscura – ciemnymi. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że był to czas obumierania, bynajmniej nie zapowiadający rozkwitu monastycyzmu zachodniego, jaki nastąpił u schyłku średniowiecza.
Święty Karol de Foucauld. Samotnik wśród piasków Sahary. Nawet o jego śmierci mało kto wiedział. Notatki znaleziono po latach. Czytano ze zdumieniem, odkrywano bogactwo ducha, piękno wizji, zażyłość z Bogiem. Nie zostawił po sobie żadnego ucznia. Dziś tysiące podążają jego śladami, usiłując pustynie miast przemieniać w oazy życia, z głęboką wiarą, że wzrost zależy od Tego, który zsyła deszcz.
Nie inaczej jest w małych wspólnotach, jakimi są nasze parafie. Wydaje się nam niekiedy, że wielkie akcje, misje, ewangelizacja, przeorzą je i postawią na nogi, wyzwolą olbrzymie zaangażowanie, niemalże czyniące z nich przedsionkiem nieba. Tymczasem patrzymy i… widzimy pustkę. Chcielibyśmy natychmiast spożywać owoce. Zapominamy o jednym: zanim Duch Święty zgromadził wokół Wieczernika kilka tysięcy proszących o chrzest, Jezus, po trzech latach głoszenia Królestwa, uzdrawiania i karmienia tysięcy, samotnie umierał na krzyżu… W logikę procesu wzrostu wpisana jest życiodajna klęska.
Wiedzą o tym misjonarze „bezowocnie” pomieszkujący nieraz kilka lat obrzeża wiosek. Wiedział o tym Kiko gdy osiedlił się na przedmieściach Madrytu. Wiedzą duszpasterze pragnący ożywić swoje parafie. Opowiadał jeden z nich: piętnaście lat potrzebowałem, by w centrum roku liturgicznego znalazło się Triduum Paschalne, przeżywane przez całą parafię. W pierwszych latach płakać mi się chciało gdy miałem wrażenie zderzenia ze ścianą.
Jeden sieje… Uruchamiać procesy… Najpierw trzeba powiedzieć za Janem Chrzcicielem: „potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”. Ta modlitwa wyzwala z nasączonej pychą pokusy bycia wojownikiem, zdobywającym cały świat. Tacy, owszem, są potrzebni. Ale nie tak bardzo jak pielęgnujący małe poletka ogrodnicy, włączający się „w cudowny horyzont łaskawych planów Boga”.
Mój pierwszy proboszcz, na dzień dobry, powiedział: młody, Pan Bóg nie przysłał cię do naszej parafii, byś robił rewolucję. Przysłał cię, byś do wznoszonej budowli dołożył cegiełkę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |