Wszystko, co składa się na codzienną praktykę ludzi wiary, nie wypływa z fascynacji tym, co Pismo święte naucza, ale z fascynacji TYM, który naucza.
Wędrówkę na spotkanie Słowa, które „Ciałem się stało”, rozpoczynamy od Słowa, przez wieki kierowanego „do ojców przez proroków”, a w ostatecznym czasie wypowiedzianego „do nas przez Syna”. W ten sposób chcemy zwrócić uwagę na biblijne słowo, przychodzące „z rzeczywistej przeszłości, ale nie tylko z przeszłości, lecz równocześnie z wieczności Boga” (Kard. J. Ratzinger). Do tej wędrówki po śladach Słowa (rozumianego w dwojaki sposób) zostaliśmy zachęceni już na samym początku soborowej Konstytucji Dei Verbum. „Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego (…) aby ich [ludzi] zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej”.
Objawić siebie samego
Katechizowani, pytani o sens lektury Pisma świętego, najczęściej mówią o poznaniu woli Bożej, zasad chrześcijańskiego postępowania, odpowiedzi na pytanie jak żyć, by podobać się Bogu. Nie kwestionując żadnej odpowiedzi musimy zauważyć, że takie zawężone mocno podejście do Pisma świętego jest prawdopodobnie źródłem wielu problemów i zawirowań. Chociażby trudnościami z życiem sakramentalnym czy zaangażowaniem w życie wspólnoty Kościoła, a także sprowadzaniem chrześcijaństwa do etyki. Tymczasem wszystko, co składa się na codzienną praktykę ludzi wiary, nie wypływa z fascynacji tym, co Pismo święte naucza, ale z fascynacji TYM, który naucza. Stąd dla Chrystusa najważniejszym jest „aby znali Ciebie, Jedynego i Prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś”. Stąd nie będzie przesadą gdy powiemy, że Pismo święte jest Księgą objawiającą Boga, Kim jest. A my jesteśmy ludem ciągle nienasyconym, wsłuchującym się w święte Księgi, by – jak modliła się święta Katarzyna ze Sieny – zaspokajać nasze pragnienie poznania Boga, a zaspokoiwszy je pragnąć jeszcze bardziej.
Kim On jest?
Z pewnością kojarzymy okoliczności, w jakich uczniowie postawili sobie to pytanie. Burza na jeziorze. Powtarzamy je za nimi, ale nie po to, by dać wyczerpującą odpowiedź. Ta, o czym przekonała nas prośba świętej Katarzyny, nie jest możliwa. Tu raczej będzie chodziło o wskazanie jednej z możliwych dróg poznania. Jednej, bo „wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców”.
Modlący się Liturgią Godzin z pewnością zauważyli drukowane kursywą wyjaśnienia, umieszczane między antyfoną a recytowanym Psalmem. Dla przykładu:
Wielu z nas lubi modlić się Psalmami. Czemu nie można się dziwić. Niosą w sobie olbrzymi ładunek emocjonalny. Bliskie naszemu doświadczeniu są niejako lustrem, odbijającym stany ludzkiego ducha. Tego oczywiście nie trzeba kwestionować. Ale warto iść dalej. Podążając za wskazówkami ojców próbować zobaczyć w nich Boga, odkrywającego tajemnice swojego serca; Jezusa objawiającego prostaczkom Ojca. Związany z tym będzie duży wysiłek. Bowiem będąc z natury egoistami chętnie skupiamy się na sobie. Ale podjęty trud zaowocuje. Choćby tym, że poznając Słowo porzucimy słowa i wydamy – jak święta Elżbieta – okrzyk radości (por. św. Augustyn, Kazanie do Ps 32).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |