Nie trzeba nic robić. Czasami wystarczy być. Niewygodnym.
Z Jeremiasza: „Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny (...) sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne”.
Tak traktowano Jezusa. Był dla przywódców Izraela niewygodny, sam jego widok był dla nich przykry. Bo sprzeciwiał się ich działaniu, zarzucał im przekraczanie Prawa, uznał ich za coś fałszywego, a samego siebie uznał za Syna Bożego... Dlatego próbowali Go pojmać. I w końcu to zrobili. Skazali Go i szydzili z Niego, że jeśli jest Bożym Synem, to czemu Ojciec Mu nie pomoże...
A dziś? Ewangelia i ci, którzy w nią wierzą ciągle są dla świata wyrzutem sumienia. Stąd – przynajmniej w sporej części – ta nienawiść do nich, oskarżanie, marginalizowanie, „opiłowywanie” i wiele innych...
Tylko gdzie ja w tym jestem? Wśród znienawidzonych, oskarżanych, marginalizowanych czy wśród marginalizujących, oskarżających i nienawidzących? No bo uważam się za ucznia Chrystusa. Ale czy tak jest naprawdę? Tak łatwo zmienić barwy, tak łatwo dziś w imię nowoczesności zdradzić Jezusa
Rachunek sumienia
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |