Chleb, wino i co jeszcze? Tych parę groszy? Bóg chce więcej. Całego mojego życia.
Po Modlitwie wiernych rozpoczyna się Przygotowanie darów – pierwsza część Liturgii Eucharystycznej. W kościołach rzadko dziś widać procesję z darami. Traktuje się ją jak niepotrzebny i komplikujący życie dodatek. A przecież jest w niej głęboka myśl. Zanim ostatecznie ofiarujemy, przynosimy Bogu swoje dary. Między stolikiem, na którym zazwyczaj stoją, a miejscem, w którym kapłan je przyjmie, jest zawsze tych kilkanaście kroków. To czas na pomyślenie. O czym? Choćby o najprostszym. Ktoś niesie chleb, ktoś wino. A co ja, idąc duchowo wraz z nimi w tej procesji, zaniosę Bogu? Moje dobre czyny? Moje bóle? To, że przebaczyłem?
Jest jednak w procesji z darami coś więcej. W tym momencie człowiek odzyskuje właściwą relację z Bogiem. On nie jest tym, który zabiera. Jest tym, do którego wszystko należy. Przynosząc coś w darze, tylko oddaję Mu Jego własność. On zaś, przyjmując dar, zazwyczaj i tak mi go oddaje. Ubogacony. Jak przyniesione chleb i wino, które oddaje nam jako Ciało i Krew swojego Syna.
„Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, owoc ziemi i pracy rąk ludzkich. Tobie Go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia”. To słowa, które kapłan, zazwyczaj po cichu, wypowiada wznosząc w górę chleb. Za chwilę podobne słowa wypowiada nad winem. Tak, błogosławiony jesteś, Boże. Bo wszystko nam dajesz. A to, co Ci próbujemy ofiarować, oddajesz nam ubogacone swoją łaskawością.
Co dalej? Po modlitwach, które kapłan odmawia po cichu, następuje wezwanie: módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec Wszechmogący. Nie „naszą”. „Moją i waszą”. Bo kapłan działa podczas Eucharystii w imieniu samego Chrystusa. Ale i „waszą” ofiarę. Bo przecież my, zgromadzeni razem z kapłanem, też przynosimy swoje dary. Dobrze, by i jedną, i drugą ofiarę przyjął Pan. Po co?
Na swoją chwałę oraz ku naszemu i całego świętego Kościoła pożytkowi. Jedno drugiemu się nie przeciwstawia. Oddawanie chwały Bogu nie odbiera niczego człowiekowi. A to, że sprawujemy Eucharystię ku naszemu pożytkowi, nie umniejsza czci Boga. W tej celebracji wszyscy zyskujemy. Dlatego po odpowiedzi na wezwanie celebransa wszyscy modlimy się: kapłan wypowiadając słowa Modlitwy nad darami, a my potwierdzając je swoim „Amen”.
Gdy podczas przygotowania darów, w przypływie zdałoby się szalonej odwagi, ważę się na przyniesienie Bogu samego siebie, prosząc, by mnie prowadził jak chce, nie robię nic nadzwyczajnego. Przecież całkowicie od Niego zależę. Bóg jednak jakoś oddaje mi także i ten dar. Po latach uczestnictwa w Eucharystii wierzę, że ubogacony bardziej, niż mógłbym się tego kiedyś spodziewać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |