Wielkotygodniowa droga ucznia

ajm

publikacja 25.03.2024 23:02

Jezus cierpiał? Jezus umarł? Jezus zmartwychwstał? Oczywiście. Tyle że ważne jest nie tylko, że tak było, ale i jak wpływa to na moje życie.

Na Golgocie Andrzej Macura CC-SA 4.0 Na Golgocie
Idąc za Jezusem pewnie i tam dojdziesz

Wielki Tydzień. Czas zanurzenia się w wydarzenia ostatnich, kluczowych dla naszego zbawienia dni  ziemskiego życia Jezusa. Zarówno w Niedzielę Palmową jak i w Wielki Piątek czytamy w liturgii opis Męki Pańskiej. Nie ma jednak zbyt wiele czasu, by się nad jej poszczególnymi epizodami zatrzymać. Szkoda, bo przecież każda z tych scen mogłaby być podstawa arcyciekawej homilii. Bo droga Jezusa jest w mniejszym czy większym stopniu drogą każdego chrześcijanina...

Pamiętacie gdzie Jezus był przed przyjściem do Jerozolimy? No tak, w Galilei, ale potem... W Ewangelii Marka przybył do Jerozolimy z Jerycha. Uzdrowił tam niewidomego żebraka. Bartymeusza, syna Tymeusza – zapisał ten Ewangelista. Dziwne, że tak dokładnie go przedstawił. Chodziło o wydobycie z cienia tego, który dotąd był na marginesie? Hm..... Może. Ale...

Dzieło Marka składa się z dwóch części. W pierwszej zaakcentowano, co Jezus może człowiekowi dać. W drugiej akcent położono na to, czego Jezus od swoich uczniów oczekuje; to wskazanie na drogę Jego uczniów. Linią podziału jest scena wyznania Piotra w Cezarei Filipowej. Ale...

Ta droga uczniów Jezusa.... Bartymeusz nie był dla otoczenia nikim ważnym. Ot, żebrakiem. Krzycząc do Jezusa „syna Dawida”, by ten się nad nim ulitował, nie tylko odzyskał wzrok, ale przeszedł pod własnym imieniem do historii. I? I co dalej? Napisał Marek, że gdy tylko Jezus przywrócił mu wzrok, „szedł za Nim  drogą”....

Gdzie? Ulicami Jerycha? Potem dalej, wspiął się za Nim do Jerozolimy? A może chodzi o coś więcej? Że stał się chrześcijaninem? Bo przecież być uczniem Chrystusa, to właśnie iść za Nim Jego drogą. Powiedział przecież Jezus do swoich uczniów, zaraz po owym wyznaniu Piotra w Cezarei Filipowej: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (...)” (Mk 8,34).

Bartymeusz dzięki Jezusowi przejrzał i poszedł za Jezusem. A my, którzyśmy dzięki Jezusowi zostali oświeceni w sakramencie chrztu? Pójdźmy i my za Jezusem do Jerozolimy. By zobaczyć nie tyle jakie stawia nam wymagania, ale na co idąc za Nim się narażamy...

Nie, bez obaw... To refleksja w odcinkach. Kolejne ukazywać będą się co dzień, czasem dwa razy dziennie,  do soboty. Czas na pierwszy... Kliknij w link albo przejdź na następną stronę...

Jerozolima wita uroczyście

Najpierw jest uroczyste wejście do Jerozolimy. Na osiołku, żeby się spełniły słowa proroka. Jest słanie płaszczów i ściętych na polu gałązek. I okrzyki „Hosanna, błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie”. Miasto uznało w Jezusie Mesjasza! Wielki Triumf!. Ale szybko zaczynają się utarczki z przywódcami Izraela. Entuzjazm dość szybko zostaje wyparty przez powątpiewanie. I parę dni później ten sam tłum, który entuzjastycznie witał Jezusa, będzie krzyczał „ukrzyżuj Go!”...

Taka jest też droga uczniów Jezusa. To, że dziś ludzie są pełni uwielbienia dla Kościoła, dla papieża, dla jakiegoś księdza, dla ciebie nawet, nie znaczy, że za parę dni nie będą krzyczeli „ukrzyżuj go”. Znasz to przecież, prawda? Tyle razy już dziwiłeś się, że ludzie tak łatwo zapominają. Ot, że ci sami, którzy chcieli grzać się w blasku chwały dziś oskarżają... Świętego Jana Pawła II na przykład... Zawsze, gdy uczeń Chrystusa jest wierny i nie przytakuje niemądrym pomysłom współczesnego świata, ten od noszenia na rękach przechodzi do gwałtownego sprzeciwu... Bardzo gwałtownego sprzeciwu.

***

 

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

W Betanii, w domu Szymona Trędowatego

A potem? Co dzieje się w z Jezusem Jerozolimie? Opuśćmy parę stron ewangelicznej opowieści. Pójdźmy za Jezusem do Betanii. Do domu Szymona Trędowatego, gdzie Bezimienna wylewa na głowę Jezusa flakonik drogocennego, alabastrowego olejku, a „niektórzy” oburzają się twierdząc, że to marnotrawstwo, że można by olejek sprzedać i wspomóc wielu ubogich...

Ile już razy idąc za Jezusem słyszałeś coś podobnego? Także od współbraci w wierze? Że na nowy kielich, ornat, remont kościoła, kupienie nowych krzeseł do salek czy choćby tylko kwiaty do ołtarza to marnotrawstwo. Że lepiej byłoby wspomóc ubogich, chorych, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy...  

Ubogich zawsze mamy. I ile byśmy na ich potrzeby nie przekazali, pozostaną ubogimi. Taka prawda.  Zresztą... Ci, którzy utyskują na owo rzekome marnotrawstwo mówiąc o biednych i chorych, nie mają na myśli nikogo konkretnego. I nie mają pojęcia ile ludzie Kościoła dla konkretnych ludzi robią. Ich troska o biednych i chorych to tylko gadanie. Tymczasem bywa tak, że człowiek czasem, jak owa Bezimienna, zwyczajnie ma taką wewnętrzną potrzebę, że chce dać dla Chrystusa, dla Jego chwały... Ufundować witraż, świece na ołtarz, komunikanty, które stają się Ciałem Chrystusa, być sponsorem renowacji kościelnej ławki... Czy nie jest tak, że to niby marnotrawstwo najbardziej boli tych, dla których nie Jezus, ale Mamona jest najważniejsza? Trudno osądzać. Prawdą jest, że Judasza właśnie owo „marnotrawstwo”  skłoniło, by Jezusa sprzedać przywódcom Izraela. I ta historia ciągle się dziś powtarza....

Nie dziw się więc, gdy ktoś, kto jeszcze niedawno był gorliwym uczniem, Apostołem, zdradza Jezusa za stanowisko, rozgłos, pieniądze. Jezus był mu potrzebny tylko do tego, by w Jego blasku mogło rosnąć jego "ja". Kiedy idziesz za Jezusem będziesz więc widział zdradę. Nic na to nie poradzisz. Ważne, byś ty nie zdradził....

 

***

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

Podczas Ostatniej Wieczerzy

Idąc, uczniu,  za Jezusem, trafiasz też do Wieczernika. Co niedzielę albo i częściej. Słyszysz: „Bierzcie, to jest Ciało moje”, „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”. I karmisz się...  I dziwisz się, że wielu myśli, iż będą mocni bez tego pokarmu.  Że, jak mówią, nie lubią chodzić Kościoła, a modlą się, kiedy mają taką potrzebę. Ha: znaczy że w chwili gdy to mówią, uznają, że Chrystus nie jest im potrzebny... Nie jest pewnie potrzebny przez większość życia. Potrzebują Go tylko jako psychoterapeuty, by się wygadać, jak lekarza, gdy boli... Ale Ty wiesz, pamiętasz: bez tego pokarmu nie ma życia...

Być może jednak za jakiś czas ze zdziwieniem też skonstatujesz, że ten, który z Jezusem „zanurzał rękę w misie”, zdradził. Jak Judasz. Ot, kapłan, który nie tylko porzucił swoje kapłaństwo, ale i wiarę; może i kiedyś szczerze gorliwy, z czasem wszystko robiący już tylko siłą rozpędu, bo serce miał już gdzie indziej... Nie oceniaj, że zawsze nad Jezusa wolał Judaszowe srebrniki. Być może zwyczajnie pobłądził. Ale i nie idź drogą tych, którzy próbując go usprawiedliwiać, winą za jego odstępstwo obarczając innych...

Tak, bywa, że wybrani i wywyższeni nad innych też zdradzają. Niech cię to nie gorszy. Tak było, tak jest i tak będzie. Ty wiernie trwaj. Nie porzucaj prawdziwego skarbu dla garści niewiele wartych brzęczących monet.

 

***

 

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

W Ogrójcu

Potem była trwoga konania... Jezus zostawił część uczniów gdzieś dalej i wziął ze sobą tylko Piotra, Jakuba i Jana. Od nich też się nieco oddalił, ale prosił ich, by czuwali. I trzy razy wracając, trzy razy zastał ich śpiących... A wiedząc co go czeka bardzo się bał. Modlił się „Abba Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty, niech się stanie!”... Potem przyszedł zdrajca na czele zgrai z kijami i mieczami i wydał Go pocałunkiem....

Ileż postaw... Idąc za Jezusem pewnie zobaczysz takich, co zdradzają Jezusa udając Jego przyjaciół. Tytułują Go „Rabbi”, ale już dawno porzucili jego naukę dla... Nie, niekoniecznie dla trzydziestu srebrników. Raczej zawiedzeni, że to jednak nie to, zwyczajnie Nim gardząc, uważając się za mądrzejszych i lepszych od Niego...  

Zobaczysz też takich jak Piotr, którzy wiele mówią. Tak, czasem nawet rzucą się, by broniąc Jezusa odcinać uszy Jego przeciwnikom. Ale gdy trzeba zwyczajnie czuwać, być blisko Jezusa, lekceważą Jego prośbę, uważają, że nic się nie stanie, jeśli na chwilę się zdrzemną... Letni chrześcijanie. Potrafią rzucać gromy w internetowych dyskusjach, potrafią narzekać, jak to świat schodzi na psy, ale gdy chodzi drobiazg codziennej miłości bliźniego, o zwyczajną życzliwość czy sumienność... Obym nie był takim chrześcijaninem....

Na twojej drodze za Jezusem może stać się też tak, że choć masz przyjaciół, w chwili gdy bardzo ich będziesz potrzebował, zostaniesz sam. Nie dlatego, że cię zdradzą. Po prostu zaśpią. Nie zrozumieją jak ważnym jest dla ciebie, by stanęli w tej chwili przy tobie. A potem będzie za późno...

Najważniejszą lekcję tej sceny daje nam jednak sam Jezus: gdy przychodzi coś czego bardzo nie chcesz, ale czego zachowując się jak chrześcijanin nie możesz uniknąć, przyjmij to jak wolę Bożą. Nie, On nigdy nie staje po stronie oprawców przeciw krzywdzonemu. Nie każe krzywdzicieli całować po rękach i uważać za Bożych wysłanników. Nie są nimi, jak nie była nimi zgraja od arcykapłanów. Ale czasem zaprasza nas na drogę krzyżową ludzkiej podłości, byśmy przekonali się, ile warte są nasze deklaracje o przyjmowaniu cierpienia, przebaczaniu wrogom i temu podobne...

 

***

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

Przed Arcykapłanem i Wysoką Radą

A potem był sąd przed Arcykapłanem i Wysoką Radą... Bardzo chcieli zachować pozory praworządności. Tylu świadków przepytali, ale nic. W końcu – fortel. Zapytać Jezusa, sam się pogrąży. I pogrążył się mówiąc, że jest Synem Bożym. Nie mógł przecież kłamać. Przyszedł, by pełnić wolę Ojca. Dla nich było to bluźnierstwo, więc powód do skazania na śmierć w końcu się znalazł. A korzystając z okazji, że to bluźnierca, a więc przestępca, można było bezkarnie pofolgować swojej podłości bijąc Go pięściami, policzkując i opluwając....

Idąc za Chrystusem możesz znaleźć się w podobnej sytuacji. Będziesz niewygodny, będą się chcieli ciebie pozbyć, ale twoi sędziowie chcąc zachować pozory prawości, będą szukali pretekstu. A ty, chcąc być człowiekiem prawym, nie będziesz mógł kluczyć, kręcić, udawać, kłamać. I tak znajdą powód, by cię usunąć. Tragedia? Nie. Gorzej, gdybyś ratując głowę stracił twarz....

No i nie dziw się, że kiedy już cię skażą, znajdą się i tacy, którzy korzystając z okazji w poczuciu, że teraz wolno bezkarnie, pofolgują swoim najniższym instynktom. Spoliczkują cię, oplują, a może ten i ów przyłoży też mocniej. Przyjaciel, który deklarował, że stanie w twojej obronie? Może okazać się jak Piotr. Wystraszy się i wyprze się tego, że jest twoim przyjacielem....

Może też zdarzyć się, że będziesz świadkiem, gdy tak potraktowany zostanie ktoś inny. Nie? Nie pamiętasz jak wiele wyroków zapadło ostatnio w mediach zanim jeszcze jakikolwiek sąd sensownie rozpatrzył sprawę? Było zapotrzebowanie na taki, a nie inny wyrok, to coś się znalazło. A że mnóstwo było przy tym przekłamań... Tymczasem tak wielu tych, którzy nazywają siebie chrześcijanami, głośno się od oskarżanych dystansowało. Nie wiadomo, może to prawda,  powtarzali; przecież gdyby nic nie było, to by nie robiono sprawy... Ale gdy okazało się, że to jednak nieprawda, grubymi nićmi szyta, to wstydząc się już milczeli...

Ty w takich sytuacjach zachowaj się jak człowiek, jak uczciwy chrześcijanin. Nawet jeśli nic nie możesz zrobić, nie możesz pomóc, to przynajmniej nie klaszcz. I przenigdy nie dołączaj do tych, którzy wykorzystują okazję, by spoliczkować, opluć.... Choćby tylko słowem...

***

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

Przed przedstawicielem Rzymu, Piłatem

Potem zaprowadzili Jezusa przed Piłata. Żeby jako przedstawiciel Rzymu zatwierdził wydany przez nich wyrok. Niespecjalnie chciał. Może dlatego, że widział iż dzieje się niesprawiedliwość. A może zwyczajnie dlatego, że nie lubił tych przemądrzalców. Albo i jedno i drugie. W końcu jednak im uległ. Bo nie chciał kłopotów, jakie mogliby ściągnąć na niego oskarżając go przed Cezarem (Tyberiuszem), że toleruje buntowników... Wolał więc spełnić ich natarczywie powtarzane żądanie. I skazać niewinnego na śmierć.

A żołnierze? Cóż, podobnie jak przedtem świadkowie sądu przed Wysoką Rada, teraz i oni pofolgowali swojej chęci poznęcania się nad kimś. Na pośmiewisko ubrali Jezusa w purpurę, nałożyli Mu koronę z cierni na głowę, bili Go po głowie, pluli, - a jakże – i szydzili...

Idąc za Jezusem też będziesz mógł spotkać takich, którzy świadomi, że dzieje się krzywda – tobie, innym –  poświęcą człowieka, by sami nie mieć kłopotów. Ale ty, uczeń Jezusa, tak nie możesz. Nie możesz dla uniknięcie kłopotów zignorować sprawiedliwość, prawdę, uczciwość i dla świętego spokoju kogoś  poświęcić...

Szukasz przykładu takiej sytuacji? Pomyśl o nienarodzonych. Pójść na kompromis, ustąpić – wołają niektórzy. Dla zachowania spokoju – bo krzykliwa jest proaborcyjna propaganda – poświęcić człowieka... Ty, chrześcijanin, nie możesz być jak umywający ręce Piłat.

 

***

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

 Na Golgocie

A potem była droga na Golgotę i ukrzyżowanie. Był przymuszony by Jezusowi pomóc Szymon z Cyreny, byli ci, którzy chcieli Jezusa przed śmiercią odurzyć, by mniej cierpiał; byli ci, którzy Go przybili i podzielili między siebie Jego szaty i byli ci, którzy nawet wtedy nie przestali z Niego drwić... Ale był i setnik, który widząc co się działo przy śmierci Jezusa zaczął się zastanawiać, czy faktycznie nie zabił sprawiedliwego. I były kobiety, które wcześniej towarzyszyły Jezusowi i jego uczniom, a teraz bezradne przyglądały się temu, co się działo. No i był też Józef z Arymatei, członek Wysokiej Rady, który wobec zaciekłości oskarżycieli Jezusa wcześniej nie mogąc nic zrobić, teraz zachował się odważnie i pogrzebał Jezusa...

Taki jest świat. Bardzo wiele w nim różnych postaw. Są tacy, którzy jak arcykapłani i uczeni w Piśmie, którzy przyszli zobaczyć śmierć Jezusa: tak bardzo chcą Go i Jego uczniów zniszczyć, że nigdy nie przestają drwić i szydzić. Czy to sposób na zagłuszenie sumienia? To wie tylko Bóg. Są i tacy, którzy do szyderstw dołożą swoje, bo jest okazja, więc czemu nie... Są tacy, którzy jak setnik, próbują do spraw podchodzić uczciwie. Są odważni, jak Józef, którzy nie mogąc nic więcej zrobić, zadbają przynajmniej o uczciwy pogrzeb. I są jak owe kobiety, bezradni, którzy tylko ze współczuciem się przyglądają...

A wśród nich stoję ja, ten, który zdecydował się iść drogą za Jezusem. Gdybym był wtedy na Golgocie, kim bym był?

***

Ciąg dalszy na następnej stronie. Wszystkie odcinki cyklu

 

To nie koniec drogi ucznia

Ale śmierć Jezusa to nie koniec Jego drogi. Pisze Ewangelista Marek, że po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome poszły z wonnościami do grobu Jezusa i odkryły, że jest pusty.... I napisał, że nikomu nic nie powiedziały, bo się bały.

Bibliści uważają, że w tym miejscu pierwotnie Ewangelia Marka się kończyła. Albo że miała ona inne niż dziś zakończenie. Faktycznie, to które mamy dziś – kanoniczne oczywiście! – jest już relacją trochę jakby suchą; jakby powieleniem schematu... Na temat innego zakończenia tej Ewangelii nic konkretnego jednak nie wiadomo. Ale jeśli kończyła się ona  na tym, że kobiety nie powiedziały o odkryciu pustego grobu, bo się bały...

Mówi się czasem, że Ewangelia Marka jest Ewangelią katechumena. Czyli tego który przygotowuje się do chrztu. Przeczytał – w pierwszej jej części – co Jezus mu oferuje. Dowiedział się też – w drugiej – jakie stawia mu wymagania, na czym polega bycie uczniem. Także to, co może go w związku z tym czekać. Teraz, dowiadując się o pustym grobie Jezusa, ma wybrać. Uwierzyć w zmartwychwstanie i przyjąć chrzest albo nie uwierzyć i zrezygnować.

My, którzyśmy już dawno chrzest przyjęli czytając tę Ewangelię stajemy przed podobnym dylematem. Uwierzyć Jezusowi, uwierzyć, że pokonał grzech, śmierć, szatana i daje nam życie wieczne albo zrezygnować. Ale uwierzyć znaczy nie tylko przyjąć to, co Jezus ma mi do zaoferowania, ale i pójść Jego drogą; przyjąć wymagania, które stawia i zgodzić się na to, że niekoniecznie będzie łatwo; że konsekwentnie idąc za Nim człowiek naraża się na wiele różnych nieprzyjemności i niebezpieczeństw...

Można wybrać. Ale wybierając drogę za Jezusem wypada już być konsekwentnym...

Koniec

***

Wszystkie odcinki cyklu