MORZE
i jezioro oznaczane są tymi samymi słowami w języku hebrajskim (jam) i w greckim biblijnym (thalassa)
Dla ludzi mieszkających na lądzie stałym morze było zawsze czymś groźnym, niebezpiecznie zwodzącym równością swojej powierzchni, pozornie uspokajającym szumem fal, a przerażającym gwałtownością sztormów. W mrokach nocy kojarzono je z pierwotnym stanem świata, z absolutnym chaosem i nieskończonym pustkowiem. Było symbolem początku i końca.
W tekstach Sumerów, Babilończyków, Egipcjan i Fenicjan mowa jest o pramorzu, z którego powstają wszystkie formy bytu i do którego powracają w chwili rozkładu. Z tymi wierzeniami starożytnymi wiąże się biblijna symbolika przejścia z nicości i śmierci do istnienia i życia.
Morze jest synonimem potęg nieprzyjaznych Bogu, a także stanowiących śmiertelne zagrożenie dla człowieka. Jego złowroga i niszczycielska moc ma jednak paradoksalne skutki. Wody potopu oczyszczają świat z nieprawości i umożliwiają zawarcie pierwszego i wiecznego przymierza Boga z ludźmi. Morze Wyjścia z Egiptu jest miejscem ratunku Izraelitów przed faraonem i jego wojskami.
Burze na morzu w historii Jonasza i uczniów Jezusa są okazją do szczególnych Bożych epifanii - objawień. Zanurzenie się w wodzie podczas kąpieli rytualnej uważa się za powrót do stanu przed uzyskaniem kształtu, rozpad wszelkich form, powrót w niezróżnicowany byt preegzystencji, a wyjście z niej staje się ponownym narodzeniem, zyskaniem nowej formy.
Morze jest zatem przestrzenią Bożego ratunku ze śmiertelnego zagrożenia. Tę prawdę wyrażają słowa pieśni Jonasza: „W utrapieniu moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział. Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos. Rzuciłeś mnie na głębię, we wnętrze morza, i nurt mnie ogarnął. Wszystkie Twe morskie bałwany i fale Twoje przeszły nade mną. (...) Wody objęły mnie zewsząd, aż po gardło, ocean mnie otoczył, sitowie okoliło mi głowę. Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zostały poza mną na zawsze. Ale Ty wyprowadziłeś życie moje z przepaści, Panie, mój Boże!” (Jon 2,2-7).
(za: Gość Niedzielny Nr 25/2003)