Ileż to razy słychać w kościele tych głośniejszych, wyraźniejszych, wolniejszych, albo szybszych od innych i dzięki temu zamiast wspólnotowej recytacji czy śpiewu mamy kakofonię indywidualnych głosów. Nie moje gusta się liczą ale wspólny głos ludu, którego członkiem jestem - dokładnie jak w tekście - nie JA ale MY! Próbujmy się wkomponować w głos ludu, nie twórzmy własnej interpretacji podczas liturgii.