Dzisiejsze święto jest właśnie takie: słabe i mocne zarazem. Dziecię Jezus jest właśnie takie: bezbronne i przyciągające uwagę, pełne przeciwieństw...
Jeśli tylko się wyrywa, obala, niszczy i burzy, zostają ruiny na pustyni.
„Radośnie śpiewające ruiny” – to uosobienie naszych traum, upadków, nieszczęść, kiedy dotyka ich Boża łaska…
Być chrześcijaninem oznacza nie zatrzymywać się, a co dzień kierować „swe kroki ku niekończącym się ruinom”...
Stanąć przed Bogiem w prawdzie. Przed Tym, który jest świadomy miejsca, w którym tkwimy: tych „niekończących się ruin”
Z ludnego szczytu Babiej Góry schodzę w kilkanaście minut do ruin dawnego schroniska. Bardzo lubię to miejsce. Jego spokój i ciszę. Chłonę zapach trawy i kosodrzewiny. Słucham szeleszczącej po kamieniach wody.
Tylko Bóg może dopuścić zło, nie pragnąc go, by wyprowadzić z niego wielkie dobro. Nasze umysły się burzą lub – co gorsza - próbują Go w tym naśladować. Osiągając taki skutek, jak Kajfasz. Ruinę tego, co dla niego było najważniejsze.
I wynik tej wojny już się nie zmieni.