Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie liturgia.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Wzrastanie w miłości nigdy się nie kończy. Zawsze można kochać mocniej, głębiej. Moje serce może jeszcze bardziej się rozszerzyć...
Bóg chce zobaczyć moją twarz. Usłyszeć mój głos. Dlatego przychodzi na ziemię. Przyjmuje ludzkie ciało...
Niby otwarty a jednak zamknięty. Naprzykrzający się Bogu swoim uporem, małostkowością. Więzień ego.
Tymczasem Bóg przychodzi, gdy człowiek niczego już nie oczekuje. Niczego się nie spodziewa. Na nic nie liczy.
Decyzja Józefa jest zgodą na to, by Bóg odbudował dom. Syn Boży przychodzi na świat odbudować dom.
Aż dziwi Bóg wchodzący w ciąg gorszących zdarzeń. Czyniący z nich tło, miejsce, kolebkę wręcz, dla narodzin swojego Syna.
Te same grzechy. Mimo postanowienia poprawy. Mimo żalu. Mimo porywającej homilii. I łez po spowiedzi. Coś nie zaskoczyło?
Niech się raduje! Radość z nakazu? Radość pośród trosk i kłopotów? Radość na tym łez padole? Gdy wokół tyle cierpienia, biedy, przemocy...
Czekamy na odpowiedni czas, na właściwe warunki, by coś w swoim życiu zmienić. Może i na jakąś szczególną interwencję i wydarzenie. Odkładamy to, co istotne, bo ciągle mamy ważniejsze sprawy
Niełatwa jest ufność, zwłaszcza, gdy coś w życiu dzieje się nie po mojej myśli, gdy spotykają mnie trudne doświadczenia. Czy proszę wówczas Boga o pomoc? Czy chcę, by dał siłę do przyjęcia Jego woli?
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?