Jezus poddał się pod osąd człowieka. Stwórca poddał się pod ocenę temu, co stworzył. I przyjął werdykt. Tylko dzięki temu zostaliśmy zbawieni. Dzięki posłuszeństwu.
Gdy trudno zgodzić się z Bogiem, a mimo to klękamy do modlitwy, to z czasem przyjdzie zgoda na tę trudną do przyjęcia wolę Bożą.
Nie da się wejść do Królestwa, jeśli człowiek nie stanie się dzieckiem. Jeśli nie przyjmie Boga takim, jakim jest, zamiast Go poprawiać i pouczać.
Boże, Ty udzielasz duchowej pomocy nam, słabym ludziom, spraw, abyśmy z radością przyjęli łaskę odnowy i świadczyli o niej przez gorliwe życie. Przez naszego Pana…
Wystarczy przyjąć pomoc taką, jaką proponuje mi Bóg. Zgodzić się na Jego wolę, rezygnując ze swoich, zbyt często egoistycznych i samolubnych pragnień i oczekiwań.
Wiara to w pierwszym rzędzie nie przyjęcie pewnych prawd intelektem czy zgoda na takie czy inne zasady. To wszystko musi wypływać z zachwytu spotkania z Bogiem.
Trzeba tu i teraz na serio uwierzyć Bogu i przyjąć zasady Ewangelii jako własne. Bo być może dziś, to już przedłużony czas meczu naszego życia.
Pamięta: zmagania z pytaniami, radość odkrywanej drogi, wybory zgodne z Jego wolą, porywy serca inspirowane Jego słowem, dotrzymane obietnice, radość służby, krzyż przyjęty z miłością
Panie, Boże, przyjmij nasze błagania i udziel nam swojej pomocy w doświadczeniach życia, niech przyjście Twojego Syna nas umocni i zachowa od grzechu. Przez naszego Pana…
On przyjął na siebie to, na co nie zasłużył, czyli śmierć, po to bym ja mogła otrzymać to, na co też nie zasłużyłam, czyli życie wieczne.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...