Bóg chce zbawienia każdego człowieka. Żadnej kategorii ludzi z tego pragnienia nie wyłącza. Trzeba tylko chcieć ten dar przyjąć.
Bo trzeba nam pójść tą ścieżyną otwartą na pustkowiu, nie roztrząsać dawnych rzeczy, przyjąć to, co nowe, na dziś.
Jakiej wielkości potrzeba, by z godnością w milczeniu znosić zniewagi i poniżenie. Przyjąć cierpienie, ból bez buntu i krzyku.
W moim milczeniu Bóg może mówić kiedy i jak zechce, pomoże mi ono usłyszeć, przyjąć i zrozumieć Jego słowo.
Im bardziej człowiek pragnie przeprowadzić swoją wolę, tym trudniej mu przyjąć fakt, że coś nie idzie po jego myśli.
Nie mogli zrozumieć. Nie mogli przyjąć. Nie chcieli usłyszeć wołania. Nie wierzyli, że przyszedł od Ojca. Nie rozpoznali Go.
Odziedziczyć królestwo – żyć w Bożej obecności, ufać jak dziecko. Być może to kwestia przyjęcia rzeczywistości takiej jaka ona jest.
Jeśli będziemy mieć ufność w Chrystusie i będziemy przestrzegać Jego przykazań, przekroczymy Jordan i zostaniemy przyjęci w „mieście palm”.
Niełatwo jest przyjąć Osobę Jezusa i Jego posłannictwo. Powód? Przyzwyczajenia, wytyczone ścieżki, zamknięcie na działanie Ducha Świętego – Pana i Ożywiciela.
Wbrew pozorom słowa miłości nie zawsze są przyjemne do słuchania i łatwe do przyjęcia. Często są trudne i bezkompromisowe...
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...