Spotkanie Jezusa i Marii Magdaleny pokazuje, że życie po zmartwychwstaniu nie jest pozbawione wspomnień przeszłości. Tam miłość, przyjaźń i wszystko co dobre, znajdą swoje wypełnienie.
W czasach zagrożenia relatywizmem, kiedy człowiek szczególnie potrzebuje edukacji, chrześcijanie są wezwani do energicznego przepowiadania możliwości spotkania współczesnego człowieka z Jezusem Chrystusem.
Gdzie jest nasza Wielka Rzeka? Gdzie Bóg przygotowuje dla nas miejsce spotkania? Gdzie jest ów stół z ikony Rublowa, przy którym zasiada Trzech?
Nie wiem, czemu kiedyś przyjęłam, że być w ręku Boga jest tożsame z tym, że w życiu nie spotka mnie nic przykrego, nic złego...
Wieczorem w sobotę 15 października 2005 r. na placu św. Piotra Benedykt XVI spotkał się z włoskimi dziećmi, które w tym roku przyjęły I komunię św. Na spotkanie przybyło ponad 150 tys. dzieci, a także rodzice, kapłani, katecheci i uczestnicy Synodu Biskupów. Po Liturgii Słowa Ojciec Święty odpowiedział na pytania siedmiorga dzieci, a następnie przewodniczył adoracji eucharystycznej.
Abraham, Dawid, przesiedlenie babilońskie, Chrystus. I co z tego? To, że właśnie tymi słowami Ewangelista przypomina mi, jak mogę dojść do spotkania z Jezusem.
Czasem trudno nam zobaczyć Boga wprost. Przesłaniają Go doświadczenia, rany, ból. Czasem można Go zobaczyć tylko w twarzy człowieka, który z Nim się spotkał.
Spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym, który każdego człowieka obdarza nadzieją, zmienia oblicze świata - stwierdził dziś Benedykt XVI w świątecznym orędziu „Urbi et Orbi” (Miastu i światu).
Uprzywilejowanym miejscem spotkania człowieka z Bogiem jest Eucharystia. Dlatego w pierwszym bloku podejmujemy siedem tematów, jakie proponuje Słowo Boże Liturgii Środy Popielcowej i kolejnych niedziel Wielkiego Postu.
Gdy święta stają się głównie okazją do spotkań w rodzinie i obfitego jedzenia, a w mediach dominuje akcentowanie słodko-ckliwego ich charakteru, łatwo zagubić istotę.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...