Chcecie mieć Boga na swój obraz i podobieństwo? On nie jest do was podobny.
Nie mam czasu! Plus natłok myśli i obrazów... A może źle dobraliśmy sobie metodę modlitwy?
Chrystus przytulający do siebie syna marnotrawnego. Jakże bliski jest ten obraz w kontekście pierwszego czytania.
Obraz przemierzanej przez Izraelitów pustyni nie jest aż tak odległy od naszego doświadczenia jakbyśmy przypuszczali.
Nawracanie się to odkrywanie prawdziwego obrazu Boga. Mam zmieniać mój sposób myślenia o Bogu...
Jezus stawiając nam przed oczyma dziecko i mówiąc o przyjmowaniu go – zdaje się przywoływać inny obraz.
Wojenny język niezbyt pasuje do obrazu Boga pełnego miłosierdzia? A może nasze pojmowanie miłosierdzia jest wypaczone?
Bóg idzie z nami, bo pragnie, abyśmy stali się na wzór obrazu Jego Syna.
Po co jest młotek? Wiadomo, by służył, nie po to, by wisiał na ścianie zamiast obrazu.
Wiara, która ma nas ocalić, wydaje się czasem tak absurdalnie uboga. Ot, obraz niby nocne widziadło...
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...