Swoją drogą jakie to szczęście, że... czasem nas Pan Bóg nie wysłuchuje.
Zwykle więcej uwagi poświęcamy naszym prośbom kierowanym do Boga niż dziękczynieniu. Dopiero nasze wzrastanie i dojrzewanie w wierze sprawia, że postępujemy inaczej.
Pan Bóg po swojemu i w swoim planie rozważa nasze prośby i modlitwy. Z czasem rozumiemy, że to dobrze. To tylko nasza niecierpliwość nie nadąża za Bożą logiką i mądrością. Swoją drogą jakie to szczęście, że... czasem nas Pan Bóg nie wysłuchuje. Właśnie wtedy doświadczamy największej Jego łaski. Powierzamy Bogu swoje całe życie i Bóg widzi nasz los i drogę do zbawienia od początku do końca. My zaś trwożymy się każdą chwilą i każdym problemem z osobna i tylko nam się wydaje, że ogarniamy wszystko i że jesteśmy przewidujący.
Dziękować Bogu za to, że inaczej widzi i rozumie nasze dobro rzadko nam się zdarza. No chyba, ze kiedyś po czasie. Tyle, że wtedy już sami mamy inne spojrzenie na siebie, stajemy wobec innych problemów, znowu się po swojemu spodziewamy …
Po swojemu też próbujemy to dziękczynienie rozumieć i okazywać. Czasem chcemy tak całkiem po ludzku składać Bogu oferty. „Uczyń mi Boże o co proszę, a ja w zamian …” Składamy przyrzeczenia, których Bóg od nas nie żąda. Bywa, że spełnienie ich przerasta nas i przytłacza. Czujemy się winni niespłaconych długów, a przecież Bóg nie dlatego nas kocha i obdarza, że mu się to opłaca. Dziękować i wynagradzać Bogu to nie znaczy wyrównać rachunek. Potrzeba ufności, wiary i posłuszeństwa. Potrzeba pokory. Najlepsza nauka płynie z krzyża. Bóg uczy nas pokory która nie poniża, ale wywyższa i uszlachetnia. Szczęśliwy, kto przyjmuje tę naukę i ją wypełnia. Podnośmy do Boga oczy i powierzajmy mu się.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |