Garść uwag do czytań na XVI niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Wy się nie troszczyliście, ale ja się zatroszczę. Najpierw o ukaranie was, pasterzy, za wasze nieprawe uczynki.... Mieliście paść trzodę, troszczyć się o jej bezpieczeństwo, a sprawiliście swoją beztroska zarozumiałością, że się trzoda rozproszyła. Nie obroniliście ją przed Babilończykami. Bo zamiast słuchać Mnie, polegaliście na własnych kalkulacjach. W tym wypadku konkretnie na sojuszu z Egiptem...
A co dalej? Bóg zapowiada zgromadzenie z powrotem Jego rozproszonej trzody. Czyja to wina? No właśnie. W pierwszych zdaniach czytamy, że to wina pasterzy. Ale w jednym z kolejnych wersetów czytamy: „Ja sam zbiorę resztę swego stada ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem”. Czyli wypędził je Bóg. Czy to nie sprzeczność?
W Starym Testamencie takie pomieszanie występuje dosyć często. Rzadko jednak chyba jest tak ewidentne, występuje w sąsiadujących wierszach. O co chodzi? Winę za nieszczęście ponoszą oczywiście pasterze, którzy nie chcieli słuchać Boga. Izraelita wiedział jednak, że wszystko ostatecznie zależy od Boga; On może wszystko. Gdyby chciał, to by zapobiegł nieszczęściu. Ale – z jakiegoś względu – tym razem nie chciał. Nie naprawił błędu pasterzy. Skoro więc od Bożej woli zależy wszystko, można powiedzieć, że to On rozproszył naród...
Rozumienie tego niuansu jest niezwykle istotne w czytaniu Starego Testamentu. Bywa też jednak bardzo ważne w rozumieniu działania Bożej Opatrzności dziś. Owszem, od Boga wszystko zależy. Jeśli coś złego się dzieje znaczy, że Bóg to zło dopuszcza. Ale odpowiedzialnym za to zło jest jakiś człowiek albo – jak w przypadku katastrof naturalnych – zbieg okoliczności w prawach przyrody. Bóg dopuszcza zło, czasem to dopuszczenie zła wprzęga w swoje plany, ale nie jest jego sprawcą w tym sensie, w jakim zazwyczaj sprawstwo rozumiemy....
Wracając do głównego tematu.... Bóg zapowiada ukaranie pasterzy i ponowne zgromadzenie rozproszonego narodu, który będą paść inni, znacznie lepsi pasterze.
Nasuwa się pytanie: kiedy to proroctwo się spełniło? Narzuca się odpowiedź: kiedy Bóg posługując się pogańskim władca Persji Cyrusem sprawił, że wygnańcy z Judy (Izraela) powrócili do siebie i kiedy zaczęli odbudowywać dawne królestwo. To wtedy stał się cud tak wielki, że śmiało można było przestać już wspominać dawne wyjście z Egiptu, a zacząć mówić o nowej Bożej interwencji: powrocie z wygnania z Babilonii.
Patrząc jednak na historię Izraela trudno nie zauważyć, że naród ten już nigdy (może prócz współczesności) nie wrócił do dawnej potęgi. I trudno mówić, że kiedykolwiek żył sobie już potem spokojnie i bezpiecznie. Czy to proroctwo ciągle pozostaje niespełnione? Albo czy spełnia się dopiero w naszych czasach?
Chrześcijanie widzą to inaczej. Zwłaszcza z powodu owej „odrośli Dawida” o której wieszczy prorok. Nie trzeba chyba dodawać, że dla nich chodzi o Jezusa, potomka króla Dawida. To w Jego czasach „Juda dostępuje zbawienia, a Izrael mieszka bezpiecznie”. Ale nie dlatego, jakoby Naród Wybrany zyskał jakąś wielką potęgę gospodarczą czy militarną. Ma gwarancje z samego nieba. Gwarancję zbawienia i życia wiecznego tych, którzy stali się członkami Nowego Izraela, Kościoła. Jednocześnie w Nowym Testamencie rozszerzeniu ulega pojęcia „rozproszonych owiec”. Tu już nie chodzi tylko o Żydów. Ale także o pogan....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |