Garść uwag do czytań na XXVIII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Gdy czytać pierwsze czytanie w kontekście uderza coś, co normalnie może człowiekowi umknąć: pokora z jaką król dzieli się z czytelnikiem księgi tym, co ma najlepsze. Król jest tak samo jak inni tylko człowiekiem. A mądrość potrzebna jest zarówno jemu, jak i wszystkim ludziom. Bez zazdrości więc król się nią dzieli. Dziś, gdy coraz częściej zamiast hojnie dzielić się mądrością (np. na uniwersytetach) ludzie patentują swoje odkrycia, rzecz piękna...
Tekst czytania jest jasny i nie wymaga specjalnego komentarza. Może tylko zbierzmy, co autor powiedział.
Fajna lista, nie? Zmusza do przemyśleń. Pozostaje tylko odpowiedzieć na jeszcze jedno, ale niezwykle istotne pytanie: czym owa mądrość jest. Bo przecież pewnie nie sprytem czy przebiegłością. Nie będę wymyślał. Posłużę się tym, co Mędrzec napisał parę wersetów dalej:
(Mądrość) „Jest bowiem tchnieniem mocy Bożej
i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego,
dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie.
Jest odblaskiem wieczystej światłości,
zwierciadłem bez skazy działania Boga,
obrazem Jego dobroci.
Chodzi więc o mądrość Bożą, mądrość, która jest naśladowaniem działania Boga. To taka mądrość, będąc Bożym darem jest cenniejsza niż władza, bogactwo, zdrowie, uroda i wszelkie światło.
A następujący po czytaniu psalm jest błaganiem o Bożą łaskę. „Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca” – prosi psalmista. Tak, trzeba nam mądrości Salomona...
2. Kontekst drugiego czytania Hbr 4, 12-13
Drugie czytanie tej niedzieli jest kontynuacją bardzo wybiórczej zresztą, lektury Listu do Hebrajczyków. Przyznaję jednak że wybór tego akurat fragmentu wprawia mnie w zakłopotanie. Dlaczego? Bo w zasadzie to dygresja. Niewiele ma wspólnego z głównym przesłaniem listu. W tym akurat rozdziale autor, posługując się różnymi biblijnymi cytatami, wyjaśnia czytelnikom, że chrześcijanie są spadkobiercami danej niegdyś Żydom obietnicy wejścia do „odpoczynku Boga”. No i uczyniwszy to wskazuje czytelnikom wartość Bożego Słowa; konkretniej, posłuszeństwa Bożemu słowu. Ale może rzeczywiście ten akurat tekst jest dla nas ważniejszy niż wcześniejsze skomplikowane wywody egzegetyczne? Przytoczmy więc ten fragment.
Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.
Komentarz? Proszę zwrócić uwagę, że dziś często traktujemy Słowo Boże jak szacowny zabytek przeszłości, mało jednak przystający do naszej teraźniejszości. Trudniejsze dla nas fragmenty, takie, które wymagałyby rewizji naszych postaw, potrafimy poddać pięknej interpretacyjnej obróbce, dzięki której wydaje się nam, że już nic w swoim życiu zmieniać nie musimy. Ale gdy czytać Słowo Boże bez tego filtra, faktycznie jest ono jak miecz. Albo i skalpel. Faktycznie potrafi uzmysłowić człowiekowi, jak wiele jest w nim „nieBożego”, jak wiele w jego myśleniu i działaniu „nieewangelicznego”. Ale nie ma innego wyjścia. Jeśli w dniu sądu chcemy dobrze wypaść przed Bogiem, nie możemy się karmić złudzeniami ,ale musimy się zgodzić na ból zobaczenia swojej nędzy i bylejakości. Bo tylko wtedy możemy coś w swoim życiu zmienić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |