Garść uwag do czytań na XXVIII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
I tu też można zauważyć, że wielu chrześcijan chyba zbyt łatwo tłumaczy sobie, że dla zbawienia nie jest istotne, czy jest się bogatym czy nie, ale jak się tego bogactwa używa. Rzeczywiście? Z perspektywy tej sceny, o której w szczegółach za chwilę, to dość nonszalancka deklaracja. Na pewno jeśli pod stwierdzeniem „jak się go używa” nie rozumie się rozdania bogactwa ubogim .
Jak to więc jest z tym bogactwem? „Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego” – mówi Jezus. I za chwilę precyzuje: „jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność”. Rzeczywiście, nie chodzi więc o samo posiadanie, ale „o pokładanie w dostatkach ufności”. Ale konia z rzędem temu, kto potrafi ostro rozdzielić „posiadanie” od „pokładania ufności w dostatkach”. I pewnie dlatego Jezus mówi, że łatwiej wielbłądowi przejść przez igielne ucho niż bogatemu wejść do królestwa”.
Posiadający chcąc nie chcąc jest zabezpieczony. Tyle że do dobrego (i wygodnego) człowiek łatwo się przyzwyczaja. Deklaracje? Mają względne znaczenie. Prawda wychodzi na jaw, gdy przychodzi próba. Gdy człowiek staje przed widmem możliwości utraty bogactwa. Także przez dobrowolną z niego rezygnacją.
Koniecznie trzeba jednak w tym momencie dodać, choć to trochę na przekór temu, co napisałem wyżej: nie chodzi o rezygnację z bogactwa dla samej rezygnacji. Chodzi o zostawienie go, by pójść za Jezusem. Chodzi o to, by bogactwo nie przeszkadzało w staniu się uczniem Chrystusa. Wszak za chwilę uczniowie usłyszą, że idąc za Nim całkiem sporo jednak otrzymają. Także w tym życiu...
Na czym polega ów problem z bogactwem przeszkadzającym w zbawieniu? Chyba na tym, że bogaty.. jest zbyt gruby. W sensie duchowym oczywiście. Stąd pewnie porównanie do obładowanego przecież zazwyczaj wielbłąda i wąskiego igielnego ucha. Bogaty, kiedy przychodzi konieczność wybierania drogi Jezusa, ma opory przed zostawieniem swojego bogactwa. To przecież ono – jak pisałem wcześniej – dawało mu poczucie zabezpieczenia przed jutrem. A z tego bardzo trudno zrezygnować. Jak bardzo widzimy na przykład w dyskusji o przyjmowaniu uchodźców. Będziemy się musieli podzielić, a mamy niewiele. Z czasem zaś oni nam wszystko zabiorą i wprowadzą muzułmańskie obyczaje, a tego się boimy. Choć do Ewangelii – jak widać – wcale nie jesteśmy tak przywiązani. Jesteśmy raczej przywiązani do poczucia stabilizacji, jakie bogactwo daje. I biada tym, którzy tej naszej stabilizacji zagrażają. Także jeśli zagraża jej nakaz samego Chrystusa...
Co miał Jezus na myśli mówiąc, że „u ludzi to (zbawienie bogatego) niemożliwe, ale u Boga tak?”. Trudno o pewne wyjaśnienie. Wydaje się, że Jezus chciał powiedzieć, że Bóg może zbawić i bogacza; może zbawić i tego który pokłada ufność nie w Nim, ale w bogactwie. Brzmi pocieszająco. Ale jednak bogaty chrześcijanin powinien w tym miejscu spuścić głowę. No tak, mogę się zbawić, bo Bóg wciągnie mnie do nieba za uszy. A nie dlatego, że, jak prosił, postawiłem Ewangelię ponad bogactwem...
No i ta obietnica Jezusa dana uczniom w odpowiedzi na uwagę, że oto oni dla Niego wszystko zostawili.... „Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym”. I chyba wszystko jasne. Uczeń, który dla Jezusa zostawia wszystko co mu drogie, znacznie więcej zyskuje. W życiu doczesnym, ale przede wszystkim wiecznym. Wybierając Jezusa stracił poczucie stabilizacji? Tak naprawdę zyskał znacznie większe. Bo sięgające poza doczesność.
Pozostało zapytać jeszcze o związek Ewangelii z pozostałymi czytaniami.... Już to chyba widać: mądrość, Boża mądrość jest cenniejsza niż wszelkie bogactwo, zdrowie czy uroda. A tą mądrością jest dla chrześcijanina zostawienie bogactwa i pójście za Jezusem... Ot i co. Nie tak radykalnie? Warto pamiętać, co po latach pławienia się w luksusie stało się z mądrym królem Salomonem...
A związek z drugim czytaniem? Niezaplanowany przez dobierających czytania? Wezwanie Ewangelii tej niedzieli boli, prawda? Każe zobaczyć swoje motywacje, także te dotyczące stosunku do bogactwa, w całej prawdzie. Ostre to słowo Boże. Sprawia, że dusza boli. Powtórzę się: nie ma innego wyjścia. Jeśli w dniu sądu chcemy dobrze wypaść przed Bogiem nie możemy się karmić złudzeniami ale musimy się zgodzić na ból zobaczenia swojej nędzy i bylejakości. Bo tylko wtedy możemy coś w swoim życiu zmienić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |