«Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?» Łk 21
Wszystko, co w życiu nas spotyka ma swój początek i kres. Płaczemy nad grobami tych, co odeszli, ubolewamy nad przemijaniem życia. Smucimy się, że odchodzi młodość, a wraz z nią nasze piękno, sprawność fizyczna i umysłowa, spontaniczność. Obawiamy się samotności i zniedołężnienia. I choć wiemy, że taka jest kolej rzeczy, sporo w nas niepokoju i lęku. Obawiamy się cierpienia i śmierci. A przecież śmierć tylko nasze życie zmieni, a nie zakończy.
Zbytnie przywiązanie do spraw tego świata w połączeniu z brakiem ufności w szczęście wieczne rodzi niepokój i strach. Bardziej skupiamy się na poznaniu terminu końca świata, oczekiwaniu w trwodze kolejnych jego ‘zapowiedzi’ zamiast skierować swoje myśli ku nadziei, jaka przyniósł nam Chrystus – nadziei na szczęście wieczne. Nie trzeba wyczekiwać powtórnego przyjścia Jezusa i typować w jego kolejne daty, bo świat skończy się dla każdego z nas w chwili śmierci.
Tak często zapominam, że żyję po to, by kiedyś spotkać się z Bogiem. By rozpoczynać dzień pragnieniem przeżycia go tak, jakby był dniem ostatnim. By żyć tęsknotą za tą chwilą, trwać w świadomości, że przez ziemskie życie przygotowuję swoją wieczność. Jakże spokojniejsze i radośniejsze byłoby wtedy moje życie.
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
zoltix12
Jednego Serca Jednego Ducha rzeszów 2007 tesknie za Toba Panie
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.