Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Wiara nie jest sprawą jednego dnia, sezonu, rzeczywistością od… do… Przyjęta, odkryta przez nas – pozwala, byśmy „wydali owoc w swoim czasie” jak „drzewo zasadzone nad płynącą wodą”. Czy perspektywa bycia drzewem, które tak powoli rośnie – w ogóle do nas przemawia? Życie przecież przyzwyczaja nas do pośpiechu, do konieczności robienia konkretnych rzeczy w krótkim czasie, do skuteczności. Nie chodzi o jakiś pośpiech chory, zły, wynikający z wewnętrznego nieuporządkowania czy niewiedzy, czego w życiu chcemy. Ale o ten płynący ze świadomości, że „teraz” jest czas na konkretne rzeczy, że nie można zwlekać, odsuwać w czasie, marnować sił, których zawsze za mało.
Czemu więc drzewo – powolne wzrastanie – czekanie na upragniony owoc? Ma to nas czegoś nauczyć? Choćby pokory? Przypomnieć o „pierwotnej miłości”, o szacunku do korzeni? Zachęcić do wytrwałości, do odkrycia żywej wody, z której możemy czerpać?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.