Ludzie wierzyli, że papież św. Sylwester w roku 317 zamknął w podziemiach Watykanu smoka. Zgodnie ze starą przepowiednią, smok miał się wydostać na wolność w rocznicę śmierci świętego i zniszczyć świat, gdy rozpocznie się rok tysięczny. 31 grudnia 999 r. wszyscy byli przerażeni. Kiedy po północy nic złego się nie stało wybuchła ogromna radość. Sympatyczna historia, niestety zupełnie nieprawdziwa.
Dzięki hojności cesarza św. Sylwester buduje bazylikę na Lateranie, na Watykanie i inne. Podanie głosi, że to właśnie papież Sylwester pozyskał dla chrześcijaństwa św. Helenę, która tak wielkie zasługi położyć miała dla Kościoła jako matka Konstantyna Wielkiego. Legendą jest jednak, jakoby papież miał uzdrowić z trądu cesarza Konstantyna I Wielkiego.
Kiedy wybuchła herezja ariańska, cesarz zdecydował o zwołaniu soboru do Nicei (325), gdzie herezja została potępiona, a Ariusz skazany na wygnanie. Papież Sylwester wysłał tam swoich legatów, po czym zwołał synod do Rzymu, na którym obecnych 265 biskupów Zachodu potwierdziło uchwały soboru w Nicei.
Data śmierci św. Sylwestra wydaje się być pewną, gdyż spotykamy ją w najdawniejszych dokumentach. Papież opuścił tę ziemię dnia 31 grudnia 335 roku. Cieszył się czcią powszechną także na Wschodzie. Jest to jeden z najpierwszych niemęczenników, który odbierał cześć ołtarzy. Grecy obchodzili jego święto 2 stycznia. Ciało jego doznawało czci na cmentarzu Pryscylli przy drodze Salaryjskiej Nowej, gdzie w wieku VII wystawiono świątynie pod jego wezwaniem. Obecnie ma Święty swój kościół na Kwirynale oraz bardzo bogato wyposażony architektonicznie kościół S. Silvestro in Capite, na miejscu, gdzie miał stać dom rodzinny papieża św. Stefana II. Obecnie relikwie św. Sylwestra znajdują się w Nonantola, jedenaście kilometrów od Modeny, w ołtarzu głównym kościoła dawnego opactwa benedyktynów (dzisiaj parafialnego). Jest on patronem tego miasta i diecezji. Część relikwii ma być także w Rzymie w kościele św. Marcina ai Monti (w krypcie). Z dniem św. Sylwestra są związane w Polsce następujące przysłowia:
Dzień Sylwestrowy pokaże czas lipcowy.
Na św. Sylwester mroźno, zapowiedź na zimę groźną.
W noc Sylwestrową pogodnie, będzie kilka dni pogodnie.
Dzień 31 grudnia, zwany w Polsce popularnie „Sylwestrem”, budzi jednak jeszcze inne, o wiele poważniejsze refleksje. Jest to ostatni dzień w roku kalendarzowym. Za kilka godzin staniemy na granicy czasu. Astronomowie powiadomią nas, że planeta nasza w wędrówce dokoła słońca znalazła się w tym samym punkcie co rok temu. Skończy się rok słoneczny, kalendarzowy. Stanie przed nami Nowy Rok, jak nowa karta - czysta, niezapisana, na której pisać będziemy nową historię przyszłych dni. Za kilka godzin wybije pomoc. Staniemy na krawędzi czasu. Za nami będzie trwały grunt tego, co przeszło, przed nami wielka niewiadoma. Różni z różnym żegnają stary rok uczuciem. Jedni z wdzięcznością, bo być może połączył dwoje szczęśliwych w sakramencie Małżeństwa przy ołtarzu. Innym dał radość z długo może oczekiwanego dziecka. Innym: zdane szczęśliwie egzaminy, posadę, podwyższoną pensję, emeryturę, nowe mieszkanie itp. Sam fakt, żeśmy szczęśliwie przeżyli jeden więcej rok, to już przecież wielki dar Boży. Jeśli do tego dodamy: liczbę Mszy świętych, przyjętych Komunii świętych, wysłuchanych nauk, przeczytanych dobrych pism, pociech religijnych i nagromadzonych zasług - to jest za co dziękować dobremu Bogu.
Będą jednak wśród nas i tacy, którym może stary rok przyniósł w ich mniemaniu więcej zła niż dobra: zabrał może najdroższą osobę z domu, zesłał kalectwo czy chorobę ciężką, spalony dom, utracony dobytek, rozbite szczęście rodzinne itp. Ale przecież i te nieszczęścia nie mogą iść w porównaniu ze sumą dobra, jaką nam stary rok przyniósł w płaszczyźnie doczesnej jak i wiecznej.
Kończący się stary rok budzi w nas także uczucie skruchy. Prorok Dawid mówi, że sprawiedliwy człowiek 7 razy na dzień upada. Jeśli tak, to cóż każdy z nas. Ileż to myśli złych i niepotrzebnych ciśnie się nam do głowy. Dawaliśmy może na nie zezwolenie. Ileż wypowiadamy daremnych a może grzesznych słów. A przecież bywają i złe czyny. Pomnóżmy to wszystko przez liczbę dni, pomnóżmy przez liczbę przeżytych już lat. Przerażenie ogarnia. Przecież za to trzeba będzie Bożej sprawiedliwości spłacić dług. Jeśli nie uczynimy tego na ziemi, tym gorzej dla nas, bo trzeba będzie odpokutować to po śmierci. Chrystus Pan nas napomina, że sprawiedliwości Bożej trzeba się będzie wypłacić aż do ostatniego szelążka. Napomina nas Pan Jezus, że będziemy sądzeni nawet z każdego słowa, wypowiedzianego na próżno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |