Wołanie o abstynencję
Starożytny mędrzec Diogenes poprosił o dziesięć drachm młodzieńca, który rozrzutnie trwonił ojcowski majątek. Na pytanie, dlaczego od niego żąda aż dziesięć drachm, a od innych tylko obola, odparł: - bo od innych spodziewam się otrzymać jeszcze kiedy indziej jakiś grosz, a od ciebie już nigdy.
O czym mówi ta scena? Mówi o ludzkich oczekiwaniach, które nakładają się na ludzkie nadzieje. Bo mieć nadzieję, to oczekiwać na jakieś dobro. Wśród różnych oczekiwań jest jedno najważniejsze: „Oczekujemy przyjścia Chrystusa w chwale”.
Dobre miary
Ludzie od dawna wiedzą, że cała kultura człowieka zależy od tego, czy od siebie mądrze wymaga. A wymagania te wpisują się w abstynencję, wstrzemięźliwość, opanowanie i umiarkowanie. Człowiek mądry „jest panem siebie”, nie może żyć w bezmyślnym chaosie. Musi mieć jakieś „dobre miary” dla swego życia. Z pasją pisał o tym św. Jan Chryzostom: „Wolnym nie jest ten, kto nie jest panem samego siebie. Dlatego jedną z największych ofiar składanych Bogu jest czyste i piękne życie codzienne. Rozkosz łatwo pokonuje nie ten, kto się jej zupełnie wyrzeka, lecz ten, kto w jej użyciu zachowuje rozsądną miarę. Podobnie jak okrętem lub koniem kieruje nie ten, kto ich nie używa, lecz kto je prowadzi, dokąd chce. Dlatego służyć namiętnościom gorszą jest rzeczą niż służyć tyranom. Niemożliwe jest bowiem, by prawdziwie wolnym był ten, który służy popędom i od nich się uzależnia”.
Nadmiar i brak
Cała atmosfera przedświąteczna opiera się na myśleniu, że człowiek najpierw chce więcej mieć, a później więcej być. Powoduje to sytuację, w której każdy „wygasza swoją duszę”. Następnie stwarza samego sobie, nie bacząc na biedy i potrzeby innych. Częste, bezpośrednie odwoływanie się do ludzkich instynktów, żerowanie na nich, prowadzi do nawyków konsumistycznych i do stylu życia, który jest szkodliwy dla człowieka i kultury.
A. Sołżenicyn, w „Oddziale chorych na raka” pisze następująco: „Szczęście - to złudzenie - resztkami sił przekonywał Szołubin. Wychowałem dzieci, wydawało mi się, że byłem szczęśliwy. A dzieci mi dziś w duszę napluły. I dla takiego szczęścia, za komunizmu, prawdę w piecu paliłem! Ludzie - prawdę w piecu paliłem. Dziś mówię wam, ja, człowiek poważnie chory, że kąpiąc się w mleku i miodzie wcale nie będziemy szczęśliwi. A dzieląc się tym, czego brakuje - będziemy!”.
«« | « |
1
| » | »»