Spływa więc na nas olej w sposób cielesny, lecz przynoszący duchowy owoc. W ten sposób sam zewnętrzny obrzęd chrztu staje się duchowym.
Szczęśliwy sakrament chrztu świętego, dzięki któremu - po obmyciu się z grzechu naszej dawnej ślepoty - otwiera się nam droga do życia wiecznego. Ten pouczający traktat nie bez pożytku będzie, nie tylko dla tych, którzy w szczególny sposób kształtują się w duchu chrześcijańskim, ale również i dla tych, którzy zadowalają się w swej prostocie faktem, że uwierzyli. Ci, wprawdzie nie badają podstaw przekazywanej nauki, posiadają niewypróbowaną, ale dzięki prostocie dobrą wiarę. Ale też właśnie wielu z tych porywa rozpowszechniająca się tu od niedawna, przepojona jadem żmijowym trucizna heretyckiej nauki kainickiej, niszcząc przede wszystkim chrzest, zupełnie zgodnie z naturą. Zwykle bowiem żmija i węże i same bazyliszki przebywają na suchych i bezwodnych miejscach. My natomiast, rybki zgodnie z naszym Ichtys Jezusem Chrystusem rodzimy się w wodzie i nie możemy się inaczej zbawić, jak tylko przebywając w wodzie. Dobrze to zrozumiał ów potwór, nie posiadający w ogóle prawa do nauczania, że aby wymordować rybki, trzeba je tylko wyjąć z wody.
Wystarczy jednak, że wspomnę o tym, w czym tkwi wewnętrzny sens chrztu świętego. Ten sens można dostrzec już na początku, w są mym zewnętrznym wyglądzie, w zewnętrznym zapowiedzeniu chrztu. Myślę o tym, że Duch Boży unosił się od początku nad wodami, nad wodami przebywał jako ich siła napędowa. Unosiła się więc świętość nad tym co jest święte, albo raczej to, co służyło za podłoże, czerpało świętość od tego, co się nad nim unosiło. Słuszną bowiem jest rzeczą, by każda materia przyjmowała właściwości od tego, co wyżej się znajduje, szczególnie zaś ciało od ducha, aby duch dla swej subtelności substancji łatwiej przenikał materię i w niej tkwił. W ten sposób uświęcona przez Świętego natura wód, sama zaczęła uświęcać. Ale może ktoś zapytać: czy tą samą wodą chrzci się, która była na początku? Oczywiście, że nie! Lecz ponieważ jeden jest tylko jej rodzaj, gatunków zaś wiele, a w właściwościach rodzaju uczestniczą również gatunki, dlatego nie ma różnicy, czy ktoś jest ochrzczony w morzu czy stawie, w rzece czy źródle, jeziorze czy miednicy. Nie ma też różnicy między tymi, których Jan w Jordanie a tymi, których Piotr ochrzcił w Tybrze. I chyba też nie mniej ani więcej działania zbawczego przyniosła woda, którą Filip przypadkowo znalazł przy drodze i ochrzcił eunucha.
Wszystkie przeto wody w przywileju pierwotnego pochodzenia, po wezwaniu Boga osiągają tajemniczą moc uświęcania. Natychmiast bowiem zstępuje Duch z nieba i przebywa nad wodami i uświęcając je sobą samym, a w ten sposób uświęcone wchłaniają w siebie moc uświęcania. Prostocie wszakże aktu odpowiada podobieństwo: bo nie brudem, lecz występkami splamieni, wodą jednak się obmywamy. Występki jednak nie są widoczne na ciele - nikt przecież nie nosi na skórze śladów bałwochwalstwa, nieczystości, oszustwa, - ci, którzy je popełniają, plamią się na duszy, która jest sprawczynią występku. Dusza bowiem jest panem, ciało zaś sługą. Ale jedno i drugie nawzajem dzieli przewinienie, dusza z powodu kierowania, ciało przez wykonywanie. Dlatego gdy wody otrzymają leczniczą moc za pośrednictwem anioła, wówczas dusza w sposób cielesny obmywa się w wodzie, a ciało oczyszcza się duchowo.
Następnie po wyjściu z kąpieli chrzestnej namaszcza się nas świętym namaszczeniem. Czyni się to zgodnie z dawnym zwyczajem, według którego zwykło się namaszczać kapłanów olejem z rogu. W ten sposób Mojżesz namaścił Aarona, stąd też nazwano go pomazańcem od krzyżma, które tłumaczy się namaszczeniem. To właśnie namaszczenie nadało imię Panu. Otrzymał on namaszczenie w sposób duchowy, gdyż namaścił go Bóg Ojciec Duchem Świętym, jak to poświadczają Dzieje Apostolskie: „Zebrali się bowiem w tym mieście przeciw Świętemu Synowi Twemu, któregoś namaścił". Spływa więc na nas olej w sposób cielesny, lecz przynoszący duchowy owoc. W ten sposób sam zewnętrzny obrzęd chrztu staje się duchowym, ponieważ w wodzie jesteśmy zanurzeni, a duchowy skutek otrzymujemy, to znaczy oczyszczeni z grzechów.
Potem następuje wkładanie rąk, by przez błogosławieństwo wezwać i zaprosić Ducha Świętego. Jest rzeczą oczywistą, że jeśli ludzki geniusz potrafi połączyć powietrze z wodą i po złączeniu się tych dwóch żywiołów ożywić przez odpowiednie posługiwanie się rąk innym duchem ogromnej siły głosu, to czyż Bóg nie potrafi na swoim organie wydobyć za pośrednictwem rąk dźwięków duchowej wzniosłości. Ten obrzęd ma również potwierdzenie w Starym Testamencie. Gdy bowiem Jakub błogosławił swych wnuków: Józefa, Efrema i Manassesa, położył ręce swoje na ich głowy, a następnie zmieniając je, przekładał je jedną na drugą tworząc krzyż obrazujący Chrystusa. Te ręce już wówczas zapowiadały, że wszelkie błogosławieństwo pochodzi od Chrystusa.
Chętnie wówczas ów Duch najświętszy od Ojca zstępuje na oczyszczone i błogosławione ciała i na wodę chrztu i jakby rozpoznając pierwotną siedzibę na niej spoczywa. Zstąpił on również w postaci gołębicy na Pana. Wówczas to objawiła się natura Ducha Świętego przez symboliczną istotę prostoty i niewinności. Gołąb bowiem pozbawiony jest żółci. Dlatego też powiedziano: „Bądźcie prości jak gołębie”. Nie jest to również bez precedensu przykład. Jak bowiem po wodach potopu, którymi zmyta została dawna nieprawość, że tak powiem, po chrzcie świata, gołębica jako herold wylatując z arki i do niej powracając z gałązką oliwną, zwiastowała koniec boskiego gniewu - zresztą nawet poganie widzą w niej symbol pokoju - tak teraz w sposób duchowy, tym samym zrządzeniem boskim, zstępuje gołębica Ducha Świętego na ziemię, to jest na nasze ciało, wynurzając się z kąpieli chrzestnej po oczyszczeniu się z dawnych grzechów. Jest to gołębica przynosząca pokój Boży, zesłany z nieba, w którym znajduje się Kościół, wyobrażony przez arkę. Lecz świat znowu zgrzeszył i dlatego pod tym względem byłoby niedobrze porównywać chrzest z potopem! Dlatego też został skazany na ogień. Również i człowiek, jeśli po chrzcie znowu zgrzeszy, powinien patrzeć na świat, jako na znak dany ku naszemu ostrzeżeniu.
Tekst pochodzi z:Tertulian, Ojcowie żywi, t. XV, s. 218-223. Dziękujemy Wydawnictwu WAM za zgodę na publikację
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |