Dzień 4.
Twarde zderzenie z ziemią.
Rany. Boli mnie. Nie tylko obdarli, lecz jeszcze ranny mu zadali i zostawiwszy pół umarłego odeszli. (Łk 1, 30b). Boli innych. Najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. (Mt 5,24a) Boli Boga. Ja jestem Dorbym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. (J 10,11) Nie widzę. Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną (…) Panie, żebym przejrzał. (Łk 18,38, 41b) Źle się modlę. Gdy się modlicie nie bądźcie jak obłudnicy. (Mt 5,5) Zdradzam. A oni wydali mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby go wydać. (Mt 26,15b-16) Kradnę. Oddajcie wiec cezarowi to, co należy do cezara, Bogu to, co należy do Boga. (Łk 20,25) Sprzedaję. Przyprowadzili do Niego kobietę, która dopiero, co przyłapano na cudzołóstwie.( J 8,4) Jestem grzesznikiem. Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie. (Łk 15, 18b)
Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. (Mt 3,2; Mt 4,17b)
Dzień 5.
Nie ma co ukrywać, po tym jak uświadomiłam sobie jak ranię Boga – bałam się spowiedzi. Nogi jak z warty, żołądek w gardle, dusza na ramieniu i jak natrętna mucha krążąca myśl: „Może jeszcze nie dziś, może następnym razem, przecież i tak ksiądz na mnie nawrzeszczy i po co mi to?” Ale poszłam. I… wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim zbawcy (Łk 1, 46-47).
Wielka radość w sercu, że aż brak słów. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana - to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 6,23)