Rozważania Drogi Krzyżowej w Koloseum 30 marca 2018 r.
On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (Iz 53, 5-6).
Rozważanie
Widzę Cię, Jezu, kiedy upadasz po raz trzeci. Już dwa razy upadłeś i dwa razy powstałeś. Nie ma już ograniczeń dla zmęczenia i bólu, teraz wydajesz się definitywnie pokonany w tym trzecim i ostatnim upadku. Ileż razy w życiu codziennym zdarza się nam upadać? Upadamy tak często, że tracimy rachubę, ale zawsze mamy nadzieję, że każdy upadek będzie ostatnim, bo trzeba odwagi nadziei, aby stawić czoła cierpieniu. Kiedy ktoś upada wiele razy, w końcu siły się załamują, a nadzieje znikają definitywnie.
Wyobrażam sobie, że jestem, Jezu, obok Ciebie, na drodze prowadzącej Cię do śmierci. Trudno pomyśleć, że to Ty właśnie jesteś Synem Bożym. Ktoś już próbował Ci pomóc, ale teraz jesteś wyczerpany, stoisz sparaliżowany i zdaje się, że nie będziesz mógł pójść dalej. Ale oto nieoczekiwanie widzę, że wstajesz, prostujesz nogi i plecy, na ile to tylko możliwe, z krzyżem na ramionach i znowu idziesz. Tak, idziesz na śmierć, ale chcesz tego dokonać aż do końca. To chyba jest miłość. Rozumiem tylko, że niezależnie od tego, ile razy upadniemy, zawsze będzie ostatnia, być może najgorsza, najstraszniejsza próba, w której jesteśmy wezwani, by znaleźć siłę, żeby dojść do końca drogi. Dla Jezusa końcem jest ukrzyżowanie, absurdalność śmierci, ale która objawia głębsze znaczenie, wyższy cel, jakim jest zbawienie nas wszystkich.
Modlitwa