Kiedy apostołowie przemawiali przed Sanhedrynem, uczeni w Piśmie wpadli w taki gniew, że chcieli ich zabić. Czy prawda kiedyś budziła gniew w nas? Czy woleliśmy zatkać uszy, wybuchnąć wściekłością, działać – byle tylko nie przyznać jej słuszności? Czy Bóg, Jego słowo kiedykolwiek budziło w nas sprzeciw?
Być może nie. Jednak boję się, że to wcale nie jest dobrze – bo może nie jest to kwestia naszej wierności Bogu, lecz zwykłej obojętności. A Boże słowo to nie jest przecież jeszcze jedna opcja do przedyskutowania, decyzja nie dotyczy koloru ścian w przedpokoju ani nawet wyboru funduszu emerytalnego. Tu chodzi o życie albo o śmierć, o wieczne zbawienie albo o potępienie: „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia”. Jak to się stało, że słuchając w naszych Kościołach ewangelii jesteśmy tak nieporuszeni? Co się z nami stało, że pewne prawdy docierają do nas jedynie w obliczu tragedii?
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.