Ta modlitwa jest jak chleb. Bo jest podstawowym pokarmem chrześcijańskiej modlitwy i duchowości. Bo jest prosta jak chleb. Bo mówimy ją codziennie, tak jak na co dzień sięgamy po chleb. Nigdy się nie znudzi, tak jak nigdy nie nudzi się smak chleba. Prosimy w niej Boga Ojca, by dał nam chleba naszego powszedniego.
Od chwili, gdy Jezus nauczył uczniów modlitwy „Ojcze nasz”, jej słowa wciąż płyną z ziemi do nieba. Ile miliardów razy już je powtórzono, w ilu językach, w ilu miejscach, epokach? Zmienia się świat, Kościół, ludzie, a ta modlitwa trwa i żyje. Matki uczą jej wciąż swoje dzieci. Rozbrzmiewa w kościołach, cerkwiach, zborach. Jest jak znak rozpoznawczy, pieczęć przynależności do wielkiej wspólnoty uczniów Jezusa.
Nazywamy ją „Modlitwą Pańską”. Jest „streszczeniem całej Ewangelii”, „modlitwą podstawową”, „najdoskonalszą z modlitw”. „Znajduje się w centrum Pisma Świętego”, „jest modlitwą Kościoła” – przypomina katechizm (KKK). „Jezus nie pozostawia nam jednak jakiejś formuły do mechanicznego powtarzania”. W jej słowach ukryta jest moc Ducha Świętego, który prowadzi nas do Ojca i uczy modlitwy.
To nie jest modlitwa niewolników, ale wolnych synów i córek Najwyższego, świadomych swojej godności, wybrania i ukochania przez Boga. Nobles oblige – szlachectwo zobowiązuje. Kto mówi do Boga „Ojcze”, ten decyduje się żyć na poziomie, w zgodzie z mądrością ukrytą w Modlitwie Pańskiej.
Naszym Czytelnikom proponujemy kolejny cykl katechez dla dorosłych. W ubiegłym roku powtarzaliśmy prawdy wiary oparte na Składzie Apostolskim. Teraz chcemy odkurzyć „Ojcze nasz”. Czy nie łapiemy się na bezmyślnym powtarzaniu najważniejszej modlitwy? Czy wiemy, o co prosimy?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |