Afrykańczycy tak wspaniale przeżywają święta, tańczą i śpiewają na Mszy św. Pasterskiej, że tęsknota za krajem ustępuje – opowiada salezjanka s. Bożena Kiraga.
Mimo to zakonnica, która pracuje w stolicy Gabonu Libreville wyznaje, że cieszy się, że po raz pierwszy od 21 lat spędzi Wigilię i Boże Narodzenie z rodziną, mieszkającą 12 km od Radomia.
– W Gabonie nie ma takiej atmosfery jak w Polsce, gdzie już w Wigilię czuje się świąteczną atmosferę – opowiada zakonnica. – Świętowanie Bożego Narodzenia zaczyna się od uroczystej Mszy św. Pasterskiej. Wierni przygotowują się do niej starannie i jest ona bardzo radosna. Towarzyszą jej śpiewy i tańce przy akompaniamencie grzechotek i bębenków.
W kościołach ustawiane są małe szopki, a figurki są takie, jakie można zdobyć. Dzieciątko, Maryja, św. Józef i pasterze są biali, gdyż szopki są sprowadzane z Włoch i Francji. Ale często jest tak, że w czasie Pasterki rodzice kładą przy żłobku swoje kilkumiesięczne dziecko, tak więc jest czarnoskóry Afrykańczyk. Istnieje zwyczaj, że w Boże Narodzenie matki przynoszą swoje małe dzieci i ksiądz modli się biorąc je na ręce i ofiarowując przed obrazem Matki Bożej. Noworodki ofiarowywane są Bogu, a ksiądz unosi je na rękach przed ikoną Bogurodzicy.
W Boże Narodzenie wierni przychodzą do kościoła pięknie ubrani, przeważa biały kolor, kobiety mają piękne fryzury – w większe uroczystości i święta splatają swoje gęste włosy w niezliczoną ilość warkoczyków, co zajmuje im wiele godzin. Na takiej Mszy jest uroczyście i pięknie, a pieśni mają bardzo radosny charakter. Naturalnie, śpiewa się francuskie kolędy, ale dominują w językach miejscowych i te pieśni wyróżniają się niezwykłą urodą.
Ponieważ nie ma choinek, zastępują je dekoracje z liści bananowca, które są bardzo dekoracyjne. W Gabonie, gdzie jest najwięcej chrześcijan, w okresie świąt Bożego Narodzenia szkoły są zamknięte. W Libreville, stolicy kraju, gdzie pracuje s. Kiraga, atmosfera różni się od tej w wioskach. W mieście jest wyższy poziom cywilizacyjny, obowiązuje język francuski, w kościołach i szkołach ludzie mówią i modlą się po francusku. Na prowincji jest bardzo dużo grup etnicznych, każda ma swój język.
– Gdy byłam pierwszy rok na misjach, moi bliscy przysłali mi opłatek – wspomina zakonnica. – Zorganizowałam spotkanie z młodzieżą i opowiedziałam o naszych polskich zwyczajach. Wszystkim bardzo się to spodobało, młodzi byli zachwyceni. Mówili, że w Afryce bardzo potrzebne jest przebaczenie, a moment dzielenia się opłatkiem jest bardzo ważny, jest szansą na pojednanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |