Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »- W zadośćuczynieniu dzieje się historia zbawienia. Nie chodzi o technikum duchowości: tutaj odpukać, tutaj odrobić - tłumaczył o. Michał Murzyn OP w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu w ramach cyklu "Spowiedź nieodpukana".
Dominikanin wygłosił konferencję 8 lutego po wieczornej Mszy świętej w kościele salezjanów na wrocławskim Ołbinie.
- Cały sakrament spowiedzi jest momentem powrotu do życia w pełni miłości Boga, która została rozerwana przez grzech. W spowiedzi doświadczamy powrotu do stanu pierwotnego, kiedy nie było między nami a Bogiem grzechu. Ta pomoc Boga, której udziela nam przez sakrament spowiedzi, jest niczym innym, jak zbawieniem - mówił kapłan.
Podkreślał, że istnieje 16 terminów, które oddają słowo zbawienie. Takie najbardziej ogólne oznacza zmianę na lepsze. I zadośćuczynienie właśnie to najbardziej podkreśla.
- Chcemy wrócić do tego, co jest dobre, co jest sprawiedliwe. Bóg nas oczyszcza z grzechów i uzdrawiam nasze pęknięcia. Zadośćuczynienie dokonuje się poza sakramentem spowiedzi. Jest niczym innym jak powrotem do lepszego stanu. Mamy kondycję grzeszników, wobec tego Pan co jakiś czas naprawia rzeczywistość naszej grzeszności właśnie w sakramencie pokuty i pojednania - opowiadał o. M. Murzyn.
Mówiąc o zadośćuczynieniu nawiązał do sakramentu chrztu, w którym otrzymaliśmy łaskę zbawienia. Między sakramentami chrztu a spowiedzi istnieje bardzo ważna łączność. W pierwszym dostajemy tożsamość dzieci Bożych, zostajemy obmyci z grzechu pierworodnego, nasze wnętrze staje się świątynią obecności Boga. Niestety jesteśmy grzesznikami, wobec tego Pan przewidział taki moment, aby doprowadzać nas do tego, co się zdarzyło w sakramencie chrztu.
Prelegent tłumaczył, jak zrozumieć sensownie zadośćuczynienie, żeby nie zrobić z tego techniki duchowości. Przyznał, że w Kościele panuje tendencja coraz lżejszych pokut.
- Kiedyś, jeżeli ktoś ciężko zgrzeszył, przychodził do kapłana, spowiadał się, a kapłan otwierał księgę pokut, znajdywał ten grzech i mówił, ile przysługiwało za niego pokuty. Np. za kradzież 7 lat pokuty. Wydzielano wówczas specjalne miejsca w kościołach dla osób pokutujących i nie mogli oni w pełni uczestniczyć w liturgii. My możemy patrzeć teraz ze zadziwieniem i uśmiechem, iż była to forma przesady. Ale ludzie sprzed tysiąca lat mogliby na nas spojrzeć i powiedzieć, że to też przesada, ponieważ pokuty są dzisiaj dość symbolicznie rozumiane - oświadczył dominikanin.
Przed wiekami pilnowano tego, żeby zanim penitent otrzyma rozgrzeszenie, naprawił realnie szkodę. Dopiero jak spłacił np. ukradzioną kurę, mógł przyjść do kapłana i otrzymać rozgrzeszenie. Z biegiem czasu to się zmieniało.
- Grzech wywołuje zło i to trzeba naprawić. Z reguły obecnie dostajemy pokutę modlitewną oraz jakąś formę zadośćuczynienia. Jeżeli ukradłem coś z pracy np. dwa długopisy i rolkę papieru toaletowego, to spowiednik powinien zadać zadośćuczynienie. I trzeba wtedy te długopisy i rolkę oddać sprawnie oraz niepostrzeżenie. Czasami jest to niemożliwe lub wiąże się z komplikacjami. Jeśli nie możemy tego zrobić, wówczas zadość czynimy poprzez złożenie ofiary materialnej na dzieło charytatywne - mówił o. Michał Murzyn.
Zaznaczył, że zadośćuczynienie z Jezusem polega na prawdzie. Trzeba więc twardo stąpać po ziemi. Omawiał pojęcie zadośćuczynienia przez myśl św. Tomasza z Akwinu.
- Najpierw należy poznać definicję grzechu. To chybienie celu. A zatem zadośćuczynienie to trafienie do celu, czyli poprawienie tego, co zepsuliśmy. Tomasz mówi, że chodzi o naprawienie niesprawiedliwości. Bóg stworzył świat sprawiedliwie i każdy grzech jest niesprawiedliwością, bo wyrządza szkodę nam i drugiemu człowiekowi. A skoro tak, to zadośćuczynienie jest naprawieniem rzeczywistości w taki sposób, żeby było sprawiedliwie. Jedna droga do naprawy jest naturalna, druga - chrześcijańska - opisywał dominikanin.
Naturalna droga mówi o tym, że naruszona sprawiedliwość wymaga osądu i kary dla sprawcy. Jeśli ktoś nas krzywdzi, naturalną reakcją jest domaganie się sprawiedliwości.
W kontekście chrześcijańskim przychodzi łaska i ona pozwala nam pewne rzeczy przekraczać, wejść w zadośćuczynienie. Te dwie drogi mają punkty wspólne. Chrześcijaństwo podnosi drogę naturalną do czegoś wyższego – do możliwości przebaczania, pojednania i do powrotu do stanu sprawiedliwości.
- Czasami spowiadamy się w ten sposób: „Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami”. A słowa w kulturze z biegiem czasu zmieniają znaczenia. Co oznacza, że ja swoim grzechem obraziłem Boga? Czy Bóg jest obrażony? My swoim grzechem nie możemy zmienić Boga. W czasach św. Tomasza słowo obraza miało mnóstwo znaczeń. Obraza to krzywda, występek, przewinienie, szkoda, uszczerbek. Obraza dotyczy osądu intelektualnego - referował kapłan.
Możesz nie widzieć skutków swoich grzechów, a one pogarszają ten świat. Czasem trudno nam rozumieć, że nasz grzech dotyka innych bezpośrednio. Jeżeli przychodzę do dobrego Boga, który przemienia, uzdrawia i wybacza, to zadośćuczynienie jest wejściem z Bogiem w perspektywę naprawy świata.
- Odkrywam w tym momencie pokorę. Zdaję sobie sprawę, że sam tego nie naprawię. Mogę próbować, ale bez Boga nie ma takiej opcji. Świadomie wchodzimy w życie z Jezusem odkrywając naszą grzeszność - konstatował o. Murzyn.
Może mamy trudność, że chcemy zadośćuczynić za nasze grzechy, ale pokrzywdzona osoba nie przyjmuje naszej postawy. Warto wówczas prosić o mądrość Ducha Świętego – jakie są granice tego, co ja mogę zrobić, żebym nie chciał nikogo zmienić na siłę.
- I wyrabiajmy w sobie uwielbienie Boga w swojej słabości i grzeszności. Przykładem tego jest król Dawid. Chodzi o to, żeby oddać Bogu chwałę, że Pan kocha mnie takiego jaki jestem, a przestrzeń grzechu może stać się przestrzenią wielkiej łaski - podsumował zakonnik.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |