W myślach wciąż powtarzam sobie na okrągło: „śmierć to nie koniec, śmierć to nie koniec” - tak myśli chrześcijanin. „Nie poddam się” - tak robi chrześcijanin.
Księga cierpienia
Otwieram zatem księgę cierpienia. Na pierwszych jej stronnicach ból, niepewność trochę łez. Szukam modlitwy, dialogu z Bogiem. W żyłach chora krew miesza się z chemią (dostaję chemioterapię); a w głowie niepewność, ze świadomością, że mogę umrzeć. Po korytarzu szpitalnym snują się ludzie, również chorzy. Bez włosów na głowie, wychudzeni. Przedtem takie obrazki widziałem tylko w telewizji, teraz sam staję się żywym szkieletem. Przytłacza mnie smutek moich bliskich. Kolejne rozdziały księgi cierpienia to zetknięcie ze śmiercią. Ktoś umiera w łóżku obok. Za każdym razem, kiedy się tak dzieje, wyczuwam śmierć niemalże zmysłem zapachu. W myślach wciąż powtarzam sobie na okrągło: „śmierć to nie koniec, śmierć to nie koniec” - tak myśli chrześcijanin. „Nie poddam się” - tak robi chrześcijanin.
Przez głowę przewija się wiele przemyśleń. I zamykam księgę cierpienia, bo niemal w jednym momencie dostaję od Boga odpowiedź na wszystko. Usłyszałem wreszcie, co do mnie mówi. Powiedział: „Popatrz, co ode Mnie dostałeś”. I ogarnęła mnie wielka radość, bo wiem już, jak bardzo cenny otrzymałem dar. Dar życia. Każdy jego szczegół, każda jego minuta, chwil dobrych i tych złych, jest tak bardzo cennym skarbem, którego tak często nie dostrzegamy. Ludzie, których spotykamy w swoim życiu, to również dar. Potrafię teraz zrozumieć chorych i cierpiących. Doznałem tutaj chwil samotności, dlatego teraz wiem, jak ważna jest miłość do bliźniego. Wiem, że to wszystko, co mi się przytrafia, jest nauką. Już się nie boję.
Panie Boże, dziękuję Ci, że obdarzyłeś mnie chorobą, która dała mi doświadczenie daru życia. Jakże bliższa jest mi dziś męka Chrystusa, który cierpiał przez miłość do nas. Dziękuję za ludzi, którzy byli przy mnie. Już wiem, że ważny jest każdy człowiek, każde istnienie, które można obdarzyć miłością.
Zwycięstwo
Po dłuższym czasie dzięki lekarzom i dzięki człowiekowi, który był dla mnie dawcą szpiku kostnego; udało się wyleczyć białaczkę. Ot, taki piękny scenariusz zwycięstwa opracował dla mnie Pan Bóg. Dziś, czasami tak zwyczajnie po ludzku, targają mną zwątpienia i smutki. Ale teraz potrafię je szybko rozwiać, bo wiem, że nie jestem sam. Jest to tak piękne i trudne do opisania słowami. Jest we mnie miłość do Boga. I bardzo pragnę tę miłość wyrażać wszystkim, co dobre w człowieku.
Chrystus swym zmartwychwstaniem zwyciężył śmierć. Myślę, że tym samym nauczył i nas, jak zwyciężać w swoich codziennych sprawach małych czy wielkich. Nieważne, czy wygrywamy z ciężka chorobą, czy ocieramy łzę z policzka dziecka. Wszystko to jest wielkim zwycięstwem dobra nad złem. I cieszmy się tak samo ogromnie za każdym razem z tych zwycięstw. Cieszmy się życiem, które dał nam Pan.
Dobry Boże, prosimy Cię, bądź światłem latarni dla tych, którzy zagubili się na morzu zwątpień, przez niesprawiedliwość, cierpienie i krew płynącą po bruku nienawiści. Obdarz ich łaską nadziei, bo zbyt wiele na tym świecie grobów tych, którzy Ciebie nie poznali. Prosimy Cię więc, stań na drodze żywych, tak jak stanąłeś na naszej drodze. Wysłuchaj nas. Wysłuchaj modlitwy nawróconych. Amen.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |