Jeszcze nie zagrożony przez Heroda, a już zagrożony przez zaglądającą do żłobu wraz porannymi promieniami słońca biedą, pyta o sens narodzin w opuszczeniu.
Załóżmy, że tak było… Najpierw pasterze. Po nich Mędrcy. Może jeszcze ktoś z okolicy. Bo przecież już opowiadano o cudownym Dziecku.
Załóżmy, że przewinęli się przez grotę w ciągu kilku godzin, zostawiając po sobie miłe wspomnienie i złożone dary.
Załóżmy, że opowieść pasterzy przyciągnęła do groty kolejnych gości. Zaproponowali lepsze miejsce dla Dziecka i Jego rodziców? Zarówno Mateusz jak i Łukasz dyskretnie milczą. Pierwszy wznowi relację gdy nadejdzie czas ucieczki do Egiptu.
Wyobraźnia zaczyna pracować. Jak wyglądał poranek następnego dnia? Manna spadła na betlejemskie pola? Czy – jak Eliaszowi – kruk przynosił Dziecku pożywienie?
Cudownie poczęty. Cudownie narodzony. Cudownie karmiony. Scenariusz ciekawy. Pasujący do życiorysu przyszłego Uzdrowiciela, uciszającego burze i karmiącego tłumy na pustkowiu.
A może trzeba napisać inny? Bliższy realiom życia. Oto Józef przeżywa kolejne senne koszmary. Jak patriarcha Jakub walczy z Bogiem. Jeszcze nie zagrożony przez Heroda, a już zagrożony przez zaglądającą do żłobu wraz porannymi promieniami słońca biedą, pyta o sens narodzin w opuszczeniu. O chleb i mleko dla rodziny. Bo przecież, zanim Dziecko zacznie zbawiać, najpierw musi jeść i pić. Więc dlaczego ten sam anioł, który przyszedł we śnie i kazał mu wziąć Maryję do siebie, nie przyjdzie ponownie i nie wskaże miejsca zamieszkania i źródła utrzymania.
Milczał Bóg? Czy odpowiedział?
Kolejna niewiadoma. Wszelako możemy założyć… Pamięć Józefa wydobywała z pierwszego widzenia trzy słowa. Nie bój się. To z nich uczynił fundament. I zaczął układać plan. Choć ciągle miał wątpliwość. Godzi się ludzkie plany mieszać z Bożymi? Narzucać swoje wizje Widzącemu? Historia rodu przyszła mu z pomocą. Ostatecznie praojciec Dawid gromadził wojsko by Bóg mógł zwyciężać. Więc może i tym razem ma być podobnie. On zakasze rękawy resztę zostawiając Ojcu…
Maryjo – powiedział wczesnym rankiem – pójdę rozejrzeć się za chlebem. – Jak to, będziesz żebrał? – Nie, dostałem do Boga dwie ręce i trochę ciesielskiego talentu. Może ktoś będzie potrzebował robotnika ostatniej godziny. – Idź, niech Pan ci błogosławi.
Pobłogosławił. Najpierw znalazł pracę, później cichy kąt do zamieszkania. Na pierwsze tygodnie wystarczy. Później… On wskaże.
Gdy wieczorem wracał z pracy do domu najpierw sycił oczy widokiem Matki tulącej do snu dziecko. Patrzył jak ze spokojem zapadają w sen. Dla niego przychodził czas zadziwienia. Oto Otwierający rękę, by karmić wszystko co żyje, chce być karmiony przez człowieka. Podtrzymujący wszystko przy życiu los Jedynego składa na barki przybranego ojca. Troszczący się o ptaki niebieskie i lilie na polu chce być otoczony troską Józefa.
Możesz liczyć na mnie, szeptał Józef. Nie będę czekał aż zamienisz kamienie w chleb. Chleb żywy, który zstąpił z nieba, zostanie nakarmiony chlebem, będącym owocem pracy rąk ludzkich. Błogosławiony jesteś, Boże…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |