Wstępowanie w ciszę

Jedni pnąc się w górę głupieją. Inni znajdują mądrość.

Psalm 131 Wielkosobotnia cisza. Chrystus w grobie. Cisza przed… nie, nie przed burzą. Przed zmartwychwstaniem. Przed zwycięstwem, które odmieni losy świata.

Psalm 131. Pieśń o ciszy. O nadziei w Bogu, która uspokaja rozedrgane serce i wzburzone emocje. I pieśń stopni, jak napisano w pierwszym jego wierszu; pieśń wstępowania ku górze. Kiedyś ku świątyni w Jerozolimie, w której mieszkał Bóg. Dziś…

Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!

Pieśń stopni. Wstępowania...

Ponad trzydzieści lat temu. Górska ściana. W środku – niemal pionowa. Już kilkanaście metrów od stanowiska, a nie ma gdzie wbić haka. „Serce się nie pyszni, oczy nie patrzą wyniośle”. Trudno w takiej chwili udawać, że jest się superbohaterem. Jak błahymi z tej perspektywy wydają się utarczki i przechwałki, jakim to jest się wielkim…  W końcu jest jeden, niezbyt pewny hak. I najtrudniejsze miejsce. Jednak zejść? To chyba bardziej niebezpieczne niż tych parę metrów więcej w górę. Trzeba tylko opanować strach; wprowadzić „ład i pokój” w serce. Spadnę nie spadnę, jakoś będzie. I tak nie ma lepszego wyjścia. Więc spokojnie. Jakby obojętnym było, co się faktycznie stanie. Chwała czy piargi – jednakowo dobre... A potem, już parę metrów wyżej, ta przeogromna radość. Ten bieg przez kolejne progi ku szczytowi. I ta pewność, że odtąd już inaczej będzie się patrzyło na życie…

Inne wstępowanie. Dwie dekady później. Zadanie zaszczytne, acz przy tych siłach i środkach niewykonalne. Pysznić się? Patrzeć wyniośle? Realnie oceniając szanse powodzenia trzeba by być głupcem. Trzeba więc zrobić, co da się zrobić i pogodzić się, że „więcej” jednak przerasta moje siły i zdolności. Trzeba wprowadzić ład i pokój w duszy i nie próbując porywać się z motyką na słońce,  krok po kroku iść dalej. Zaufać Bogu i cieszyć się, jak niemowlę na rękach matki, tym co jest. Tak, tylko w Bogu nadzieja. On pozwoli trwać jak długo uzna za słuszne… A jeśli nie uzna – tak też widać będzie dobrze...

Jeszcze inne wstępowanie. Kilkanaście lat później. Niezbyt strome podejście wśród łąk na niezbyt odległy szczyt. Sił brakuje. Kolejni turyści wyprzedzają rzucając czasem pełne politowania spojrzenia. Tak, moje serce się nie pyszni i moje oczy nie patrzą wyniośle. Nie ma ku temu ani odrobiny powodu. Wiem, że nie będzie już większych górskich wędrówek, bo są ponad moje siły... A kiedy już ku zdziwieniu niektórych docieram na szczyt, jestem spokojny. I szczęśliwy jak dziecko na rękach swojej matki. Nie, nie stać mnie na rzeczy wielkie, ale tu też jest przepięknie. A kiedyś, kiedy spotkam się z przyjaciółmi, którzy poprzedzili mnie na drodze do wieczności….

W przyszłości będzie chyba jeszcze jedno wstępowanie. Na moją Golgotę. Złożony chorobą czy starością będę pewnie potrzebował pomocy. Nie będę miał więc powodu, by się pysznić czy patrzyć wyniośle. Gonienie za rzeczami wielkimi, gdy sił starczy może na to tylko, żeby zejść z łóżka, też nie będzie wchodziło w rachubę. Pozostanie pozamykać wszystkie sprawy z ludźmi. I jak ufne w wszechmoc swojej matki niemowlę, złożyć nadzieję w Bogu. Że ta cisza, która wtaczać się będzie nieubłaganie w moje życie, skończy się zmartwychwstaniem.

 

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...