Świętość bywa kojarzona z mimozowatą bezgrzesznością. A to coś znacznie więcej.
Sprawując Eucharystię celebrans ma do wyboru kilka modlitw eucharystycznych. Jedne używane są częściej, inne rzadziej. W moim subiektywnym przewodniku chciałbym zatrzymać się przy najczęściej używanej i najkrótszej. Drugiej. Właśnie dlatego, że tak często odmawiana może wpadać jednym uchem, a wylatywać drugim. A zawiera wiele ważnych treści.
Święty, święty święty, Pan Bóg zastępów – śpiewamy wielbiąc Boga za Jego wielką łaskawość dla nas na zakończenie prefacji. Dziękczynienie przechodzi w uwielbienie. Początek modlitwy eucharystycznej to jakby zatrzymanie się po chwili kosmicznej radości, że Bóg jest i jest taki dobry. „Zaprawdę święty jesteś, Boże...” – rozpoczyna kapłan. Czyli jaki?
Świętość bywa czasem kojarzona z mimozowatą bezgrzesznością. Nie robię tego, nie robię tamtego. W sumie okazuje się, że z lęku przed ubrudzeniem się prawie niczego nie robię. Bóg, źródło wszelkiej świętości, jest inny. Kłopot w tym, że nie tylko nie da się tego, jaki jest ująć w paru słowach. Nie da się tego nawet zgłębić. Już sam biblijny przekaz o Nim jest tak bogaty, że wymyka się sensownym próbom ujęcia w słowa, a wszelkie starnia uproszczenia tego obrazu, choćby nawet opierały się na Biblii – „Bóg jest miłością”, „”Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” - mogą prowadzić do nieporozumień. Bóg to ten, który brudzi sobie ręce lepiąc człowieka z gliny. Bóg to ten, który po grzechu skazuje człowieka na wygnanie z raju. Bóg to ten, który tracąc cierpliwość pozwala na potop i ten, który widząc, jak bardzo zepsuta jest ludzka natura decyduje się zacząć zbawiać świat od powołania jednego, niezbyt zresztą godziwego człowieka – Abrahama. To tylko parę myśli z Księgi Rodzaju.
A przecież jest historia wyjścia z Egiptu, w której Bóg staje jak wszechmocny wojownik po stronie swojego ludu, uświęcając niejako niektóre jego niegodziwości. Jest historia Izraela, którym Bóg cierpliwie się opiekuje. Gdy Naród Wybrany jest Mu wierny - otacza go troską, a karze, gdy przelewa się czara popełnianych przez lud niegodziwości. Jest w końcu Bóg, który rodzi się w ubóstwie z kobiety, zadziera z religijnymi przywódcami, siada do uczty z grzesznikami i umiera jak przestępca na krzyżu. To coś zupełnie innego,niż mimozowata bezgrzeszność. Ale jakie słowa są w stanie to wyrazić?
Bóg przewyższa wszystko, co istnieje. To stwierdzenie najlepiej oddaje Jego świętość. Bóg jest inny. Spotykanie się z Nim – przez czytanie Bożego słowa, na Eucharystii, na modlitwie – jest źródłem świętości człowieka. Własnie tę prawdę przypomina druga część pierwszego zdania Modlitwy Eucharystycznej.
Człowiek ma tylko mglisty obraz świętości Boga. Ale spotykając się z Nim, nasiąka tą Bożą świętością. Staje się z czasem do Niego jakoś podobny. Tak jak każdy człowiek z czasem przyjmuje cechy swoich przyjaciół, tak też człowiek żyjący blisko Boga staje się jakoś do Boga podobny. Czyli na Jego wzór – święty. I jakoś różny od otaczającego go świata.
Po świecie chodzi wielu różnych ludzi. Na pewno nie każdy jest święty. Ale znamienne, że ci, których dziś jako świętych czcimy, zazwyczaj odznaczali się czymś nadzwyczajnym. Nie godzili się na to, by świat był takim, jakim go zastali. Starali się czasem – jak np. święty Franciszek - wywrócić go do góry nogami. A przy okazji też samych siebie. Żeby wszystko było bardziej po myśli Bożej.
Po tych rozpoczynających Modlitwę Eucharystyczną słowach kapłana następuje wspomnienie tajemnicy dnia. A po niej – epikleza. „Uświęć zatem te dary łaską Twojego Ducha, aby stały się dla nas Ciałem i Krwią Twojego Syna, Jezusa Chrystusa”.
Bóg, święty i będący źródłem wszelkiej świętości, za chwilę uświęci przyniesione do ołtarza chleb i wino. Ten zwyczajny pokarm stanie się pokarmem dającym życie wieczne. Źródłem uświęcenia tych, którzy kiedyś – podobni do Boga – staną się obywatelami innego świata. Nieba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |