Kiedy ktoś nam coś zapowiada, możemy pozostać sceptyczni. Poczekamy, zobaczymy – bo doświadczenie nauczyło nas sceptycyzmu, bo rozsądek też często nakazuje nam ostrożność. A kiedy mówi do nas Bóg i obiecuje nam wręcz niewiarygodne cuda (jak ta dokonująca się sprawiedliwość, ten wszechobecny pokój)? Co wtedy?
Jezus nazywa szczęśliwymi tych, którzy mogli Go poznać, doświadczyć Jego obecności. Zobaczyć trzeba nam więc w sobie szczęściarza, zobaczyć błogosławioną. Taka perspektywa wszystko zmienia.
Dasz mi pokój serca? Biorę! Dasz męstwo, znajomość Pana, sprawiedliwość? Wierzę i w to! Chrześcijańskie spojrzenie na świat okazuje się zuchwałe, odważne, ujmujące całą rzeczywistość we właściwym świetle. Bożym świetle.