Czytam dziś u świętego Jana: „Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu”. I dalej po dłuższym wywodzie: „kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata”.
To dopowiedzenie do tego, co czytałem wczoraj. Ważne. Pomijając nawet konkretnych ludzi... Nie jest dziełem Bożym coś, co oparte jest na niesprawiedliwości; coś, w czym widać brak miłości do bliźnich...
Nie wielkość dzieła się liczy, nie skuteczność oddziaływania. Tym bardziej nie ludzki poklask. Liczy się sprawiedliwość i miłość. Liczy się szacunek dla bliźniego, uczciwość, życzliwość....
Modlitwa (na motywach Psalmu 131)
Dobry Boże, wlej mi do głowy tyle rozumu, by moje serce się nie pyszniło i by moje oczy nie były wyniosłe. Daj, bym nie gonił za tym co wielkie, co przecież przerasta moje siły, ani też za własną wielkością, ale był człowiekiem dobrym, życzliwym, prawym i sprawiedliwym w tym, co niesie ze sobą każdy, zwyczajny dzień, z wszystkimi danymi mi przez Ciebie i los ludźmi i sprawami. Daj mi tyle rozumu, bym nie czekał na okazje do czynienia wielkiego dobra, ale bez ociągania kochał bliźnich w drobiazgach codzienności. Wprowadź ład i spokój w moją duszę. Pomóż mi ufać Tobie, jak niemowlę ufa w miłość swojej matki. W Tobie, Boże Ojcze, Synu i Duchu Święty moja cała i jedyna sensowna nadzieja.