Droga przestrogi, droga Zwycięzcy

Patrząc na tę ostatnią drogę Chrystusa chrześcijanin odkrywa, jak zwycięsko przejść przez własną krzyżową drogę.

Wstęp

Krzyżowa droga. Droga, której kresem było zbawienie świata. Ostatnia lekcja, jakiej Jezus udzielił swoim uczniom. Jak zachować się w chwilach, gdy człowieka dopadają niesprawiedliwości i krzywdy? Jak przegrywać, żeby wygrać? Patrząc na tę ostatnią drogę Chrystusa chrześcijanin odkrywa, jak zwycięsko przejść przez własną krzyżową drogę. Ale ta ułożona w czternaście stacji historia to też przestroga, by w chwili, gdy trzeba opowiedzieć się konkretnie po stronie dobra mieć odwagę postąpić inaczej, niż płynący z prądem politycznej poprawności tłum.

Pójść drogą krzyżową Jezusa. Nie po to, by roztkliwiać się nad Jego męką, ale by zaczerpnąć ze źródła mądrości. To cel naszych rozważań.

Jezu Chryste idący krzyżową drogą dla zbawienia świata, daj mi odwagę bycia dobrym w najbardziej nawet niesprzyjających okolicznościach. I ucz mnie z pokorą nieść mój krzyż.

 

Stacja pierwsza. Pan Jezus na śmierć skazany

Uczciwy proces? Jaki proces? To była czysta farsa. Wyrok wydany został już znacznie wcześniej. W tajemnych rozmowach lepiej wiedzących, jakie są Boże zamiary względem Izraela i świata. Teraz chodziło już tylko o to, jak sprawę rozegrać. Tak, by lud się nie oburzył i by nie miał odwagi przeciwstawić się sądowemu morderstwu Piłat.  Nie miały większego znaczenia fakty, ani co Jezus powie. Ważne było, by znaleźć odpowiedni pretekst. I się znalazł: Jezus przyznał, że jest Bożym Synem. Za bluźnierstwo z czystym sumieniem można już było wydać wyrok śmieci. A Piłata można było zaszantażować donosem do Tyberiusza: przywiedliśmy do ciebie buntownika, który twierdzi, że jest królem, a ty chciałbyś puścić go wolno?

Takie historie powtarzają się też w naszym życiu. Są tajemne trybunały wszystko lepiej wiedzących, są farsy uczciwego dociekania prawdy, bo nie ona się liczy, a znalezienie pretekstu do skazania; jest gawiedź, która przyklaśnie autorytetom i Piłaci, którzy nie będą mieli odwagi niesprawiedliwości się sprzeciwić. Tak było, jest i będzie. Ważne jaką w tych historiach ja pełnię rolę: czy jestem po stronie stronniczych sędziów, bezmyślnej gawiedzi, tchórzliwego Piłata, czy stoję u boku niewinnie skazanego.

Jezu, daj mi odwagę, bym zawsze stawał po stronie krzywdzonych, nigdy krzywdzicieli.

 

Stacja druga: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.

Nie zasłużył na śmierć. Mógł się buntować. Krzyknąć, że nie weźmie krzyża. Co tak skatowanemu mogli więcej zrobić? Pobić Go jeszcze bardziej? Zawlec siłą na Golgotę? To już nie miałoby większego znaczenia. Ale On nie przerwał tego upokarzającego Go widowiska. Po prostu wziął krzyż. Postanowił go ponieść, choć doskonale wiedział, że Go doń przybiją. Tego chcecie? Dobrze, nie będę się wam przeciwstawiał. Nie będę walczył. Niech będzie, że do końca postawiliście na swoim.

Każdego dnia rzesze ludzi na świecie stają przed krzyżem i muszą zdecydować: pokornie go wziąć czy się buntować? Krzyż choroby, cierpienia, samotności. Ale wielu też krzyż krzywd, jakie inni im wyrządzają. Nie walczyć? Przyjąć to z pokorą jak Jezus? To chyba nie zawsze najlepsze rozwiązanie. Zawsze jednak istotne jest, czy jestem tym, który wkłada na cudze barki krzyż, czy tym, który solidaryzuje się z tymi, którym każe się go nieść albo i tym, który sam go na swoje ramiona z miłością bierze.

Jezu, daj mi odwagę solidaryzowania się z niosącymi krzyż, nigdy z tymi, którzy go na barki innych wkładają.

 

Stacja trzecia. Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem

Jeszcze chyba sił Mu nie zabrakło. Ot, źle postawiony krok, jakiś wystający kamień, popchnięcie albo i podstawiona noga.  Zdarza się i najsilniejszym. Ale musiało boleć. Zwłaszcza jeśli trzymając belkę krzyża nie zdążył się podeprzeć rękami. Co teraz? Najlepiej byłoby pozostać na ziemi i skryć w niej swoją twarz. Skryć przed tymi, dla których Jego cierpienie jest rozrywką. Którzy patrzą, jak się zachowa, jak się skrzywi i czy przypadkiem, straciwszy cierpliwość, czegoś mocnego swoim oprawcom nie powie. Co zrobi? Zawsze to będzie jeden szczegół więcej do rozmów przy kolacji czy kielichu wina. A Jezus wstaje i idzie dalej. Będę szydzić z Jego bólu? Trudno.

Każdego dnia ktoś z tych, którym przyszło nieść przez życie ciężki krzyż upada. To może być chwilowa słabość: źle postawiony krok, wystający kamień, szturchnięcie albo i podstawiona przez „życzliwych” bliźnich noga. Kim wtedy jestem? Kimś kto pomoże, kto współczuje, czy tym, który złośliwie osądzi i  świetnie się widowiskiem bawi? 

Jezu, uchroń mnie przed postawą łatwego osądzania tych, którzy pod ciężarem swojego krzyża upadlają.

 

Stacja czwarta. Jezus spotyka swoją Matkę

Musiało Ją to bardzo boleć: zobaczyć Syna, który strasznie cierpi. Zobaczyć Syna, którego za parę chwil przybiją do krzyża. Syna, który za kilka godzin z powodu ludzkiej złości umrze. Ale rozumiemy, że nie mogła inaczej. Że musiała Go zobaczyć. Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby w takiej chwili Go opuściła. A Jezus? Czy spotkanie z Matką było Mu pocieszeniem czy dodatkowym źródłem bólu, że ta, która go urodziła, wykarmiła i wychowała z rozdartym cierpieniem sercem patrzy na Jego mękę? Pewnie to spotkanie obojgu sprawiło wielki ból. Ale dla obojga było to też ważne spotkanie.

Każdego dnia są wokół mnie ludzie cierpiący na swoich krzyżowych drogach. Jaką postawę wobec nich przyjmuję? Staję przy nich czy uciekam tam, gdzie nie muszę na ich ból patrzyć?

Jezu, daj mi odwagę bycia z tymi, którzy cierpią. Nawet jeśli nie mogę im pomóc.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...