Więcej ich było, niż by się to mogło z początku wydawać. Bywają dla nas wzorem, bywają przestrogą.
Różne postaci, różne postawy. A tak łatwo odnaleźć w nich nasz świat. Z jego postaciami i postawami.
To, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu w Betlejem przyćmiewa wszystko. Nawet dzieło stworzenia świata.
A gdyby tak na postaci związane z Bożym Narodzeniem spojrzeć jak na alegorię współczesności?
Zdecydowanie wół i osioł nie były przy Bożym Narodzeniu na pierwszym planie. Ale były.
Żeby mogły się dziać wielkie Boże sprawy dość często trzeba „ludzi w tle”. Stojących w cieniu, ale bez których części przeszkód pokonać by się nie dało.
Ich śmierć wydaje się kompletnie bezsensowna. Na szczęście dla Boga niczyje życie nie jest bez sensu.
Wielkie gmachy buduje się z małych cegieł. Bardzo wielu małych cegieł.
Co robić mógł pytać Józef. Maryja wiedziała: będzie dobrze.
Licząc na „lepszych gości” można rozminąć się z Najlepszym.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...