Bóg nie mówi szczegółowo, jak realizować to ogromne pragnienie, które się otrzymuje. Konkretny sposób, w jaki człowiek odpowiada na to wezwanie, pozostawiony jest jego twórczej wolności.
Nasze święto trwa nadal – jesteśmy w oktawie wielkanocnej i bliskie jest nam pragnienie, by jakaś część tej radości przetrwała w nas jak najdłużej.
Moje pragnienia i plany, jeśli mają być owocne, muszą liczyć się z zamiarami Boga. Czy nazbyt często nie skupiam się na tym, co posiadam, kim jestem?
Wyznanie grzechów przed kapłanem, który w imieniu Chrystusa i Kościoła został upoważniony do sprawowania sakramentu pokuty, jest znakiem rzeczywistego pragnienia wyzwolenia się z nich.
Pustynia. Samotność. Pragnienie i głód. I myśli, z którymi trudno sobie poradzić. „Powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem”. „Oddaj mi pokłon”. „Będą cię nosić na rękach”.
Dobra modlitwa nabiera z czasem pewnego doświadczenia, dzięki czemu zaczynając od pragnienia by unikać wszelkich przykrości i kłopotów, kończy radością z tego, że nie modlimy się sami.
Kiedy Bóg mówi, a kiedy wydaje nam się, że mówi? Co jest pochodzącym od Ducha Świętego natchnieniem, a co owocem naszych pragnień, emocji, niekiedy zwykłych, ludzkich zachcianek?
Jest w nas pragnienie dobra, chęć pełnienia dobrych uczynków. Czy jednak to prawda o nas, czy tylko nasze wyobrażenie, oczekiwanie względem nas samych, pokaże cierpienie.
To, kim jestem i co robię dla Królestwa Bożego, nie wynika z moich pragnień. Nie jest zależne ode mnie. To Jezus mnie wybrał.
Maryja pokazuje mi, jak żyć mam tęsknotą i pragnieniem szczęścia wiecznego z Bogiem. Uczy, bym tę tęsknotę łączyła z podejmowanymi przez siebie zadaniami
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...