Nasza wiara ma wiele wspólnego z drogą Tomasza – bo i my nie chcemy zjawy, chcemy spotkać Boga prawdziwego.
Czy potrafimy tak wpatrywać się w prawdziwego Chrystusa, by nie był dla nas złudzeniem, a nasza wiara iluzją?
Wiara jest pielgrzymowaniem z innymi. Przy czym nie chodzi o to, by nie zabłądzić. Chodzi o miłość.
Dzięki Bogu – cierpienie nie jest tematem jednoznacznym. Dzięki Bogu wiara przekuwa je w jakieś dobro.
Wiara jest trudna do przewidzenia, do wytrzymania, do przeżycia – a jednak tylko ona nadaje sens temu co niezrozumiałe.
Na to wszystko, co budzi w nas zwątpienie, co pogrąża nas w mroku, jest tylko jedna odpowiedź: wiara.
Moja wiara winna być ukierunkowana na dążenie do bliskości z Jezusem, a nie pożądaniem wielkości, w jakimkolwiek wymiarze.
Kocham Kościół, bo za Jego wiarę ręczy sam Chrystus: „Modliłem się za ciebie, aby nie ustała twoja wiara”.
Wiara umożliwia nam widzieć w Bogu Ojca, a w ludziach braci. Mówi Jezus: „Ojciec mój i Ojciec wasz”.
To bywa bardzo trudne zadanie: rozeznanie, na jakim etapie jest człowiek. Na czym opiera się jego wiara? Jaką ma podstawę?
… choć do jednego celu.