Przywykły do precyzyjnych rozróżnień umysł chce się przed tym bronić. Ale tak właśnie mówi nam o Bogu Nowy Testament.
Jest owocem wysiłku serca i umysłu. Odkrywania prawdy w całym jej bogactwie i złożoności. Prześwietlania rzeczywistości światłem Bożego Słowa.
On może przemówić przez oślicę, więc może mówić do mnie przez wszystko i wszystkich. Wymaga to więc otwartego umysłu i serca.
Słuchamy Jego Słowa, sięgamy po nie, dbamy o otwartość, uważność umysłu i serca – bo dbamy, czyż nie?
W każdym więc momencie, gdy boli mnie serce, umysł, ciało, dokonują się te małe śmierci i – jeśli pozwolę – moje zmartwychwstanie.
Żeby jednak otworzyć się na działanie Ducha, zrobić Mu miejsce w sercu i umyśle, potrzeba jednego: ogołocenia z rzeczy ziemskich.
Potrzebował Jan znaku po tym, co usłyszał, gdy Jezus wychodził z wody? A może bardziej potrzebował rozjaśniającego serce i umysł Słowa?
Jak zachować pokój serca i umysłu dzięki takim słowom: „gniew Jego trwa tylko przez chwilę a Jego łaska przez całe życie”?
Wyschnięty, stwardniały, zmęczony pracą idzie na modlitwę bez ochoty. Na modlitwie zupełnie nie ma skąd czerpać: jego umysł jest jałowy, jego uczucie odrętwiałe...
Boże, Ty nam objawiłeś tajemnice Twojego Słowa przez Świętego Jana Apostoła, oświeć nasze umysły, abyśmy pojęli i umiłowali naukę, którą głosił. Przez naszego Pana...
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?