Zamysł Pana jest jeden: daje miarą natrzęsioną, opływającą, nie po to, by bogacić.
Myślę o rzeczach, które mi się w tym tygodniu przytrafiły. Bóg jest tego wszystkiego istotnym uczestnikiem – jako Stwórca, Nauczyciel, Władca.
Jezus nie mnoży haseł, nie moralizuje. Ale podaje jedną, złotą zasadę, która streszcza i wypełnia Prawo, czyli ojcowskie pouczenia Boga...
Pomnażanie tego, co daje Bóg, duchowy wzrost, osiąganie szczytów – to jest niezbędne, obowiązkowe, naglące.
Słowo o Psalmach: Ps 106
Złota sztaba warta jest nie tyle, ile waży, ale... ile w niej złota.
Tak rzadko uświadamiam sobie, że będąc uczniem Chrystusa jestem lepszy niż reszta świata.
Gdybym nie umiał chodzić, a ktoś zamiast renty zaproponował mi całkowite wyleczenie, ani chwilę bym się nie zastanawiał.
Jak prosząc Boga znaleźć złoty środek między zobojętnieniem a uporem?
Żyć jakoś trzeba, ale złoto to ostatecznie tylko kawałek metalu.
Złóżmy naszą przeszłość w rękach Bożego miłosierdzia, przyszłość w rękach Jego opatrzności.