Narzekanie to taka „ludzka rzecz” – pytanie tylko, na ile mamy powód, by tak czynić…
Pomocą w wyjściu z impasu jałowego narzekania może być pielęgnowanie w sobie cierpliwości, uważności i uczenie się zaufania.
Słowo o Psalmach: Ps 72.
Nie przysporzy Kościołowi nowych powołań narzekanie na ich brak. Bo powołanie nie rodzi się z narzekania i strachu. Rodzi się z fascynacji.
Najprościej jest narzekać na innych. Samemu coś dobrze zrobić – znacznie trudniej.
Jezus dostrzega głód chleba. Nie narzeka, nie wysyła do domu zgromadzonej rzeszy wiernych.
Mogę dawać bez liczenia, robić bez narzekania, pamiętając, że „radosnego dawcę miłuje Bóg”.
Czy jednak mamy na co narzekać, skoro nasza przyszłość to obiecana przez Boga zamiana smutku w radość?
Wiara pomaga przyjąć, że to, co mnie spotyka, jest po coś, jest w jakimś celu. Miłość daje siłę, by nie narzekać.
Narzekamy na niedoskonały świat. Obwiniamy Boga o nieszczęścia. Marudzimy, że nie wiemy, czego od nas chce. Tak trudno nam powiedzieć szczerze i pokornie: Bądź wola Twoja.
Lepiej niż oryginalnym być wiernym.