Człowiek od zawsze miał przeczucie, że istnieje jedna prawda i jeden prawdziwy Bóg, nic więc dziwnego, że szuka.
Można przychodzić do świątyni i nie zauważać najważniejszego Gospodarza, można przychodzić tu i nie wiedzieć w ogóle po co.
Dokąd miała śpieszyć Maryja, mająca w sobie Boga, jeśli nie na wyżyny? Łasce Ducha Świętego obca jest ociężałość i zwlekanie.
Chrześcijanin, jeśli chce być autentycznym uczniem Jezusa, musi zgodzić się na życie w rozdarciu. Wybrany przez Boga, święty i umiłowany ciągle jest mniej czy bardziej grzesznikiem.
Dzieło? Tak. Dzieło świętego życia.
Nazwa opactwa wzięła się od relikwii drzewa Krzyża Świętego na którym umarł Jezus. Relikwie te przywiózł ze sobą św. Emeryk, syn króla węgierskiego Stefana I.
Kto mógłby uświęcić Boga, skoro to On sam uświęca?
Ciało Chrystusa! Tak, wierzę. Amen. Tylko tyle. A jednak w prostocie tej chwili mieści się bogactwo wielkich dogmatycznych traktatów i opasłe tomy zapisane przez teologów duchowości.
… choć do jednego celu.